czwartek, 30 czerwca 2016

Drożdżówki z budyniem i jabłkami


Jeden przepis, dwa róże nadzienia. Zapraszam na drożdżówki z budyniem i jabłkami — dla każdego coś dobrego.

Składniki na ciasto:
500 g mąki pszennej
15 g suchych drożdży
20 g miodu
2 jajka
250 g mleka
pół łyżeczki soli
75 g roztopionego masła

Masa budyniowa:
Ulubiony budyń — u mnie waniliowy — przygotować według przepisu na opakowaniu. Wystudzić.

Masa jabłkowa:
Prażone jabłka wymieszać z suchą galaretką cytrynową, wystudz.
Składniki na kruszonkę:
80 g mąki pszennej
80 g cukru — 1 cukier waniliowy + cukier kryształ
60 g miękkiego masła
Wykonanie:
Mąkę pszenną wymieszać z suchymi drożdżami. Dodać resztę składników i wyrobić, pod koniec dodając roztopione masło. Ciasto wyrabiać tak długo, aż stanie się elastyczne i miękkie. Uformować z niego kulę, włożyć do oprószonej mąką miski, przykryć ścierką, odstawić w ciepłe miejsce na około 1,5 godziny — do podwojenia objętości.
Ciasto wyjąć na stolnicę oprószoną mąką, krótko wyrobić i podzielić na równe części po 50-60 gram każda — ja uformowałam 16 kulek. Bułeczki układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć ścierką na 20-30 minut do ponownego wyrośnięcia. Po tym czasie używając szklanki z niedużym dnem (u mnie była to literatka) zrobić w każdej bułce mocne wgłębienie, prawie do samej blachy, nałożyć do niego masy jabłkowej i budyniowej. 


Z podanych składników przygotować kruszonkę i posypać nią drożdżówki jabłkowe. 


Ciasto posmarować dla połysku jajkiem roztrzepanym z mlekiem. Piec około 20 minut w temperaturze 200 stopni Celsjusza. Wyjąć, wystudzić na kratce. 

Smacznego!



środa, 29 czerwca 2016

Bania Agafii — dziegciowa maseczka oczyszczająca do twarzy


Po rosyjskiej masce do włosów przyszła pora na rosyjską maseczkę do twarzy. Swoją znalazłam w czerwcowym PrettyBoxie — zawartość pudełka prezentowałam TUTAJ

Co o niej pisze producent?


Moja opinia
Maseczka znajduje się w saszetce zakręcanej na korek. Jedno opakowanie wystarczy na kilkanaście aplikacji. Zamknięcie sprawia, że podczas aplikacji produktu zachowujemy wszelkie normy higieniczne, a ponadto unikamy sytuacji, w której maseczka wylewa się z opakowania i brudzi wszystko dookoła. Szata graficzna jest bardzo podobna do innych produktów marki Bania Agafii


Maseczka jest bardzo gęsta, jej konsystencja przypomina pastę. Jest to o tyle wygodne, że mamy całkowitą kontrolę nad tym, ile produktu wyciskamy, co jednocześnie wpływa na wydajność kosmetyku. 


Maseczka ma delikatny ziołowy zapach, który może być uciążliwy dla osób nieprzepadających za zapachami zielarskimi. Mnie on jednak nie przeszkadza. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się po twarzy, ale należy ją najpierw delikatnie zwilżyć. Maseczka zastyga na niej, dosyć mocno ją ściągając. Przez 10 minut — czas, w którym kosmetyk powinien znajdować się na twarzy — ma się wrażenie maski, ale nie jest ono na tyle uciążliwe, żeby nastąpił efekt natychmiastowego pozbycia się produktu. Kosmetyk bardzo dobrze zmywa się z twarzy; wystarczy umyć buzię wodą, nie trzeba jej szorować ani myć szczoteczką.


Maseczka reguluje pracę gruczołów łojowych, oczyszcza, łagodzi zaczerwienienia. Pięknie wygładza i wyrównuje koloryt, a przy tym nadmiernie nie przesusza skóry. Niemniej jednak po zastosowaniu maseczki smaruję twarz kremem nawilżającym. Moja cera polubiła się z tym produktem, który mnie nie uczulił, nie podrażnił ani nie zapchał. Dodatkowym atutem jest wydajność maseczki. Za 100 ml zapłacimy około 7 zł, co w przeliczeniu na kilkanaście aplikacji jest śmiesznie niską kwotą. Myślę, że nadal będę testowała inne maseczki, ale do tej na pewno wrócę. 

Znacie maseczki marki Bania Agafia? Jaka jest Wasza ulubiona? 

wtorek, 28 czerwca 2016

Carlos Ruiz Zafón "Cień wiatru"

Opis książki
"W letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, księgarza i antykwariusza, do niezwykłego miejsca w sercu starej Barcelony, które wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybrać, kierując się właściwie jedynie intuicją, książkę swego życia. Spośród setek tysięcy tomów wybiera nieznaną sobie powieść "Cień wiatru" niejakiego Juliana Caraxa. 
Zauroczony powieścią i zafascynowany jej autorem Daniel usiłuje odnaleźć inne jego książki i odkryć tajemnicę pisarza, nie podejrzewając nawet, iż zaczyna się największa i najbardziej niebezpieczna przygoda jego życia, która da również początek niezwykłym opowieściom, wielkim namiętnościom, przeklętym i tragicznym miłościom rozgrywającym się w cudownej scenerii Barcelony gotyckiej i renesansowej, secesyjnej i powojennej".

Carlos Ruiz Zafón to hiszpański pisarz, który urodził się w 1964 roku. Do jego ulubionych autorów należą Dostojewski, Tołstoj i Dickens. W swoim dorobku ma powieści młodzieżowe oraz dla starszych czytelników. "Cień wiatru", bo o nim będę pisała, został opublikowany w 2001 roku. Od tamtej pory został przetłumaczony na ponad 30 języków i wydany w 45 krajach.

Książka ta od dawna znajdowała się na mojej liście lektur do przeczytania. Udało się i jestem w 100% usatysfakcjonowana.

Akcja powieści rozgrywa się w Barcelonie. Ojciec 10-letniego Daniela Sempere jest właścicielem księgarni. Pewnego dnia postanawia zaprowadzić syna w tajemnicze miejsce, które nazywa się Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie z tradycją ma wybrać jedną książkę, która dzięki temu zostanie ocalona od zapomnienia. Jego wybór pada na powieść Juliana Caraxa "Cień wiatru". Od tego momentu życie Daniela zostaje naznaczone. Zafascynowany tajemniczym pisarzem postanawia odnaleźć jego dzieła i poznać historię jego życia. Splot wątków, wydarzeń, postaci ze współczesności, przeszłości i bohaterów literackich towarzyszą Danielowi przez wiele lat. Chłopak próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: Kto i dlaczego niszczy książki Caraxa?

Czy prawdziwe jest powiedzenie "Historia lubi się powtarzać?" Odpowiedź na to i inne pytania można znaleźć w niesamowitej powieści Carlosa Ruiza Zafóna. Dawno nie czytałam książki, która wywoływałaby we mnie tyle pozytywnych emocji. Dla mnie Zafón to mistrz fabuły i mistrz stylu. Piękny język oraz zgrabnie połączona teraźniejszość z przeszłością, to niewątpliwy atut powieści. Gotycki klimat książki, który trzyma w napięciu, podsyca wręcz atmosferę grozy. Fabuła połączona jest zgrabną klamrą: najpierw ojciec prowadzi małego Daniela na Cmentarz Zapomnianych Książek, a w zakończeniu, to Daniel prowadzi swojego syna w to samo miejsce.

"Cień wiatru" to połączenie romansu, ale takiego w dobrym wydaniu z kryminałem. To powieść o tym, że jedna książka może zaważyć na całym naszym życiu. Wreszcie, to opowieść o tym, że los lubi się powtarzać, jednak wyciągając odpowiednie wnioski, można zmienić bieg wydarzeń.   

Kategoria: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 520
ISBN: 978-83-7495-580-5  

sobota, 25 czerwca 2016

Domowa ice tea


Idealna na upalne dni. Moja wersja to połączenie herbaty z miętą, cytryną, limonką i pomarańczą, ale tak naprawdę można skomponować swoją własną ice tea. 

Składniki:
3 torebki herbaty (u mnie earl grey) zaparzonej w jednej szklance wody
1 łyżka miodu
4 gałązki mięty
1 cytryna
1 pomarańcza
2 plasterki limonki
kostki lodu (u mnie cały woreczek do mrożenia)

Wykonanie:
Do dzbanka wkładamy pokrojone owoce i porwaną na mniejsze kawałki miętę. Wlewamy przestudzoną herbatę posłodzoną miodem i uzupełniamy niegazowaną wodą mineralną. Wsypujemy kostki lodu i wstawiamy do lodówki. Herbatę podajemy mocno schłodzoną.

Smacznego!




 

środa, 22 czerwca 2016

Indyjskie podpłomyki


Kolejny przepis z wykorzystaniem thermomixa. Ciasto można również zagnieść ręcznie, ale wiadomo, że wtedy cały proces potrwa zdecydowanie dłużej. Przepis znalazłam w przepisowni — jest to strona, przeznaczona dla posiadaczy thermomixa.

Składniki:
500 g mąki pszennej
240 g wody
60 g oleju rzepakowego
1/2 łyżeczki soli

Wykonanie:
Wszystkie składniki włożyć do naczynia miksującego, wyrobić 1 min 30 s./interwał. Z ciasta uformować kulę, przełożyć do miski, przykryć i odstawić na 10 min. Podzielić ciasto na 16 równych części — 50 g każda. Na oprószonej mąką stolnicy rozwałkować każdą kulkę na cienki, okrągły placek. Usmażyć placki z obu stron bez dodatku tłuszczu na patelni z nieprzywierającą powłoką. Płaską łyżką cedzakową wygładzać powstające pęcherzyki powietrza. 

Smacznego!

 

niedziela, 19 czerwca 2016

Naobay — naturalny szampon i żel pod prysznic w jednym


Jest to pierwszy naturalny szampon do włosów, który miałam okazję testować. Znalazłam go swego czasu w jakimś boxie, z czego się cieszę, bo ze względu na jego wysoką cenę, sama bym go nie kupiła. 

Opis producenta
Naturalny szampon i żel pod prysznic w jednym. Oczyszcza, a także chroni skórę głowy przez cały dzień, zachowując przy tym jej naturalne pH. 98,99% ogółu składników produktu jest pochodzenia naturalnego.

Moja opinia 
Szampon zamknięty jest w plastykowej butelce z charakterystycznym zamknięciem typu "klik", które nie wyłamuje się ani samo się nie otwiera.


Nie przekonują mnie do siebie produkty "do wszystkiego" w myśl zasady — co jest do wszystkiego, to jest do niczego, dlatego jest to obok ceny, którą zdradzę trochę niżej, drugi powód, dla którego nie kupiłabym tego szamponu. Kosmetyk ma bardzo subtelny, cytrusowy zapach. Konsystencja nie przypomina tradycyjnej formuły szamponu ani żelu pod prysznic. Jest to galaretka, która o dziwo rewelacyjnie rozprowadza się po włosach i dosyć dobrze pieni. Nie ma też problemu ze spłukaniem piany z włosów. 


Jako szampon sprawdził się dobrze, chociaż za taką cenę spodziewałabym się nadzwyczajnych właściwości poza zwykłym stwierdzeniem "dobrze". Nie stosowałam go zamiast mojego żelu pod prysznic, bo nie lubię takich połączeń. Dla mnie produkt do włosów, to produkt do włosów, a produkt do ciała, to produkt do ciała. Koniec, kropka. Szampon nie podrażnił skóry głowy, dokładnie oczyszczał, nie obciążał włosów, nie plątał ich. Największym minusem, jak już wspomniałam, jest cena. Za 250 ml trzeba zapłacić około 65 zł!!!

 

środa, 15 czerwca 2016

PrettyBox — czerwiec 2016 rok


Ostatnio raczej zużywam kosmetyki, niż kupuję nowe, dlatego skusiłam się na czerwcową edycję PrettyBoxa. Pudełko to było współtworzone z Agatą z vloga Daily life by M, którą od dawna oglądam i z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. 

Tej edycji przyświeca hasło: "Czerwiec daje dni gorące, kosa brzęczy już na łące".

Zapraszam na przegląd produktów, które znalazłam w pudełku.

1.  Planeta Organica — żel pod prysznic - olej rokitnika arktycznego 360 ml



Żel pod prysznic o działaniu regenerującym i zmiękczającym skórę. Opóźnia oznaki starzenia się skóry, daje uczucie świeżości i poprawia nastrój. Cena 15 zł.
Od siebie mogę dodać, że ma bardzo przyjemny zapach i wygodną pomarańczową butelkę (na zdjęciu są przekłamane kolory).
 
2. Eco Plant — tonik do twarzy różany do skóry wrażliwej 150 ml
 
  
Tonik dokładnie oczyszcza i orzeźwia skórę twarzy oraz dekoltu. Polecany do skóry suchej i odwodnionej ze skłonnością do podrażnień i zaczerwienień. Zawarty w składzie ekstrakt z róży damasceńskiej posiada wysokie właściwości pielęgnacyjne. Cena 22 zł.
 
3. Planeta Organica — czarna marokańska maska przeciw wypadaniu włosów z olejem 300 ml
 
 
Gęsta, czarna maska do włosów z olejem arganowym  zapobiega wypadaniu i stymuluje wzrost włosów. Cena 25,90 zł.
 
4. Kąpiel Agafii — dziegciowa maska do twarzy oczyszczająca do łaźnie parowej 100 ml
 
 
Maska dziegciowa głęboko oczyszcza skórę twarzy, otwiera pory i kontroluje pracę gruczołów łojowych. Naturalne komponenty wchodzące w skład maski koją podrażnienia, przywracając skórze zdrowy i zadbany wygląd.Cena 7,62 zł.
 
5. Born to Bio — antyperspirant 7,5 ml
 
 
Naturalny dezodorant o oryginalnym zapachu i naturalnym składzie. Nie zawiera alkoholu ani aluminium, nie plami ubrań. Losowo przydzielany był zapach: kwiat wanilii lub zmrożony imbir. Ja dostałam tę pierwszą wersję zapachową. Cena 21,22 zł. Wymiennie był dostępny płyn do mycia twarzy marki Natur Bella, ale los zadecydował, że w swoim pudełku znalazłam antyperspirant. 
 
6. Napój Brisa Maracuja 330 ml
 
 
Pierwszy na świecie napój na podstawie czystego soku z marakui. Jest wykonany z fioletowego soku owocowego i uzdatnionej wody lekko gazowanej. Nie posiada żadnych barwników. Dodatkowo napój wzbogacony jest w witaminę C, co sprawia, że jest jeszcze bardziej atrakcyjny. Cena 3,50 zł.
 
7. Próbki
 
 
Podsumowanie: Zawartość tego pudełka przypadła mi do gustu, z tego względu, że nie miałam do tej pory produktów tych marek lub, jak w przypadku marki Kąpiel Agafii, tego konkretnego kosmetyku. 
 
A Wam jak się podoba zawartość boxa? Co Was najbardziej zaciekawiło?



 

niedziela, 12 czerwca 2016

Balea — augen make-up entferner (dwufazowy płyn do demakijażu oczu)


Zapraszam na moją opinię na temat dwufazowego  płynu do demakijażu oczu marki Balea. Na mojej półce znajduje się jeszcze łagodzący płyn micelarny Bebeauty z Biedronki, ale nie jestem w stanie zmywać nim makijażu oka, ponieważ niemiłosiernie podrażnia mnie i sprawia, że łzy ciekną mi strumieniem. 

Co o nim pisze producent?


Dwufazowy płyn do demakijażu jest przyjazny skórze. Nadaje się do codziennego usuwania makijażu wodoodpornego. Prowitamina B5 zapewnia intensywne nawilżenie wrażliwej skóry okolic oczu. 

Moja opinia
Płyn zamknięty jest w małej, zgrabnej 100 ml buteleczce z przezroczystego plastyku. Etykiety są na tyle małe, że doskonale widać, ile płynu pozostało. Zamknięcie w formie białej nakrętki jest solidne, a przy tym nie sprawia problemu podczas otwierania i zamykania. Dozownik w postaci małej dziurki jest w sam raz, nie wylewa się przez nią ani za dużo, ani za mało płynu.


Płyn ma bardzo delikatny, przyjemny zapach, który w żaden sposób nie przeszkadza. W stanie nienaruszonym wyraźnie zaznaczone są dwie warstwy i dwa kolory: niebieski płyn i biały olej.


Po energicznym wstrząśnięciu warstwy te łączą się i trzeba od razu wylać płyn na wacik, bo powstała mikstura bardzo szybko rozwarstwia się. 


Płyn ten sprawdza się u mnie dobrze. Radzi sobie z makijażem wodoodpornym, ale trzeba trochę dłużej przytrzymać wacik na powiece. Pozostawia tłustą warstwę, która dobrze nawilża okolice oczu, nie powodując przy tym uczucia dyskomfortu. Co ważne, nie podrażnia, nie uczula i nie wywołuje "lawiny łez". Kosmetyk ten miał być odskocznią od wspomnianego przeze mnie płynu Bebeauty, ale wyparł go skutecznie z mojej codziennej pielęgnacji okolic oczu. Biedronkowego specyfiku używam do przemywania twarzy, ale na pewno nie będę więcej próbowała zmywać nim makijażu oka. 

Jakie macie doświadczenia z płynami dwufazowymi? Lubicie je, a może wolicie inną formułę tego typu kosmetyków?

piątek, 10 czerwca 2016

Testowanie z Biedronką — majonezy smakowe


Niedawno Biedronka ogłosiła nabór do testów majonezów smakowych, które trafią na sklepowe półki. Dzisiaj dostałam przesyłkę, w której znalazłam:

- majonez cytrynowy o smaku mięty
- majonez orientalny z papryką
- majonez suszone pomidory i czosnek
- majonez chili jalapeno
- majonez musztarda Dijon


Zabieram się za testowanie, a za jakiś czas wracam z recenzją tychże produktów.

 

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Miętówka


W oczekiwaniu na świeżą miętę, zrobiłam nalewkę z cukierków miętowych. Swoją wersję przygotowałam w thermomixie, co znacznie skróciło czas oczekiwania na gotowy napój. 

Składniki:
350 g landrynek miętowych
500 ml wódki

Wykonanie:
Wszystkie składniki umieścić w naczyniu i miksować 1 min. 30 s./obroty Turbo. Przelać do butelek, odstawić na minimum 1 dzień, najlepiej około 1 tydzień, aby smaki przegryzły się. Przed podaniem mocno schłodzić. 

Smacznego!


 

niedziela, 5 czerwca 2016

Kompot z truskawek i rabarbaru



Pozostajemy w temacie rabarbarowo — truskawkowym, ale tym razem zaproponuję kompot. 

Składniki:
1/2 kg truskawek
5 gałązek rabarbaru
cukier trzcinowy
gałązka mięty
sok z cytryny lub cztery plastry cytryny
1/2 łyżeczki goździków
szczypta cynamonu
szczypta kardamonu

Wykonanie:
Rabarbar obrać i pokroić na małe kawałki, przełożyć do garnka i zasypać 4 łyżkami cukru. Truskawki pokroić na połówki, dołożyć do rabarbaru i dosypać 1 łyżkę cukru. Wlać 2 litry wody, dodać pozostałe składniki i gotować pod przykryciem 10 minut. 


Po tym czasie przemieszać zawartość garnka i gotować kolejne 5 minut. Gotowy kompot przecedzić i schłodzić.

Smacznego!





sobota, 4 czerwca 2016

Drożdżówki z truskawkami i rabarbarem


Był już dzisiaj wpis kosmetyczny, teraz przyszła pora na kulinarny. Pyszne drożdżówki z truskawkami, rabarbarem, kruszonką i lukrem cytrynowym zrobiłam w thermomixie, ale oczywiście ciasto można spokojnie wyrobić w tradycyjny sposób.

Składniki na ciasto:
370 g mąki pszennej
1/2 opakowania drożdży instant
190 g mleka
60 g cukru
1 jajko
1 żółtko
60 g miękkiego masła
1/4 łyżeczki soli
300 g truskawek
2 łodygi rabarbaru

Wykonanie:
Do naczynia wkładamy wszystkie składniki poza owocami i wyrabiamy ciasto 3 minuty/pozycja Interwał. Ciasto pozostawiamy w naczyniu do wyrośnięcia na około 50 minut. Następnie ponownie mieszamy 30 sekund/pozycja Interwał. Ciasto wyjmujemy — podsypujemy delikatnie mąką, bo może się lepić — i dzielimy na 9 części. Formujemy okrągłe drożdżówki i pozostawiamy do wyrośnięcia na kolejne 50 minut. Po tym czasie dnem szklanki wyciskamy na środku drożdżówki okrąg, który podsypujemy bułką tartą. Truskawki i rabarbar kroimy na mniejsze kawałki i układamy na każdej drożdżówce. Brzegi drożdżówek smarujemy białkiem.

Składniki na kruszonkę:
80 g mąki pszennej
80 g cukru — 1 cukier waniliowy + cukier kryształ
60 g miękkiego masła

Wykonanie:
Wszystkie składniki umieszczamy w thermomixie i mieszamy 30 sekund/obroty 4. Drożdżówki posypujemy kruszonką.


Drożdżówki pieczemy 20 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza i studzimy na kratce. 


Składniki na lukier:
cukier puder
1 łyżeczka soku z cytryny
gorąca woda

Wykonanie:
Z podanych składników utrzeć lukier i polukrować wystudzone drożdżówki.

Smacznego!


Projekt denko — maj 2016 rok


Zapraszam na ostatni projekt denko przed wakacjami. Tym razem zebrało się sporo pustych opakowań, dlatego nie przedłużajmy, tylko zaczynajmy! ;)

1. Kąpiel


Avon — płyn do kąpieli o zapachu czerwonych jagód


Lubię płyny do kąpieli Avon, bo są wydajne, ładnie pachną, dobrze się pienią i nie przesuszają mi skóry. Obecnie mam płyn o zapachu arbuza, więc jak widać, używam ich regularnie. W promocji można je kupić za około 9 zł.

Avon —płyn do kąpieli mrs. Frosty, mr. Frosty


Płyny do kąpieli "bałwanki" to edycja limitowana. Plusem ich były niewątpliwie ciekawe zapachy: jabłek i pomarańczy, niestety na największy minus zasługuje opakowanie. Forma i szata graficzna nie budzą moich zastrzeżeń, jednak plastyk, z którego zostały wykonane jest mało plastyczny i twardy, a przez to  niepraktyczny w użyciu. Trzeba było mieć dużo siły, żeby wycisnąć płyn do wanny. Jeśli opakowanie nie zostanie zmienione na pewno do nich nie wrócę.

2. Szampony do włosów


Timotei — drogocenne olejki do włosów normalnych i suchych


Bardzo przyjemny szampon. Rewelacyjnie mył włosy, nawilżał je, a przy tym miał piękny zapach. Dodatkowym atutem było to, że przeciwdziałał puszeniu się włosów. Szampon ten był bardzo wydajny, dobrze się pienił. Obecnie mam inne szampony, ale do tego prędzej czy później wrócę. Cena: około 9 zł.

Joanna — ultra color system


Szampon miał za zadanie eliminować żółtawy odcień rozjaśnionych włosów. Szczerze powiedziawszy, nie zauważyłam tego. Nie wiem, czy wszystkie szampony do włosów rozjaśnionych mają intensywnie niebieski kolor, ale ten akurat ma. Jego wadą było to, że farbował na niebiesko nie tylko wannę, ale również skórę. Nie wrócę do niego. Cena: około 7 zł. 

Balea — profesjonalny szampon do kręconych włosów


Szampon, który kolejny raz pojawia się w moim denku. Rewelacyjny!

 3. Pielęgnacja i stylizacja włosów


Balea — profesjonalna odżywka do włosów kręconych i krem do loków
Uwielbiam tak samo, jak szampon z tej serii.

4. Ciało


Balea — żel pod prysznic limonka & aloes


Bardzo wydajny produkt. Dobrze mył, nie przesuszał skóry, nie powodował reakcji alergicznej. Możliwe, że do tego zapachu jeszcze wrócę. Obecnie jestem w trakcie używania dwóch innych zapachów.

Dove — nawilżający balsam do ciała


Nie, nie i jeszcze raz nie. Szczerze powiedziawszy zmęczyłam to opakowanie. Niby działanie ma w porządku, szybko się wchłania, ale nie polubiłam się z tym produktem. Na pewno do niego już nie wrócę. Cena: około 20 zł.

5. Ziaja — tonik oczyszczający


Tonizująco - uzupełniający preparat do demakijażu skóry twarzy. Dobrze oczyszczał, i eliminował sebum. Nie ściągał ani nie podrażniał. Pozostawiał skórę gładką i przyjemną w dotyku. Jeszcze do niego wrócę. Cena: około 9 zł.

6. Jean Paul Gaultier Classique


Dosyć ciężkie perfumy. Zdecydowanie na wieczór.

7. Garnier — Miracle cream na noc


Ostatnim pustakiem, który pojawia się w tym denku jest kosmetyk, o którym najchętniej czytacie na moim blogu KLIK KLIK. Od momentu, w którym pojawił się wpis na jego temat, jest to moje drugie opakowanie. Lubię go za właściwości, za działanie i za lekką, przyjemną konsystencję. 

Trochę długi wyszedł ten wpis, ale i zużytych w maju opakowań "odrobinę" się zebrało. Znacie coś? Używałyście? Jak Wam się sprawdziło?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...