czwartek, 30 kwietnia 2015

Marian Piotr Rawinis "Dworek pod Malwami. Zranione dusze" t. II


Opis książki
"Życie ziemiańskiej rodziny z Podlasia w wyniku wielu zaskakujących wydarzeń odmieni się.
Czy owdowiały dziedzic przyjmie partię zaproponowaną przez matkę? Czy z hulaki przeistoczy się w stateczną głowę rodziny? Jak ułożą się relacje jego synów z nową żoną? A to wszystko na tle burzliwej historii z doskonałym opisem dworskich zabaw i obyczajów.
Nowe doświadczenia przyniosą domownikom rozczarowania, nadzieje i tęsknoty.
Nie zniszczą jednak miłości – tej niezwykłej siły napędzającej wszystko, co dobre i piękne.
Nawet wygnani daleko od domu będą pamiętali, że najważniejszy dla nich jest rodzinny dworek wśród kwitnących malw." 

Drugi tom sagi rodzinnej, w którym przedstawione są dalsze dzieje rodu Kalinowskich z Podlasia. Recenzja pierwszego tomu tutaj. Tym razem autor, poza okolicami Kalinówki, przenosi nas do Petersburga. Tu właśnie swoją karę, za rzekomą działalność wywrotową, odbywa Staś Kalinowski. Coraz częściej słychać głosy na temat zbliżającej się wojny. Szczególnie prości ludzie — służba dworska — przepowiadają ją na podstawie znaków, które daje im przyroda. W dalszym ciągu wieśniacy wierzą w różne gusła, a powodzeniem u nich cieszą się znachorki.

Autor do swojej powieści wprowadził postać Sigmunda Freuda, austriackiego lekarza neurologa i psychiatry, u którego leczy się Justyna Nowacka. Zabieg ten pokazuje przepaść obyczajową pomiędzy zabobonną  biedotą, a świadomą zmian inteligencją.

Poza dobrze znanymi nam bohaterami, z tomu pierwszego, Marian Piotr Rawinis wprowadził całą galerię nowych postaci, z których najsympatyczniejszą okazał się Witia. Ten dziewięcioletni chłopiec — "istny diabeł wcielony" chodził własnymi drogami i przyprawiał o zawał serca każdego, kto znalazł się w jego pobliżu. Katarzyna Kalinowska nadal lekceważy żonę Michała, która jednak powoli zyskuje w oczach seniorki rodu. Dzięki pracowitości Franciszki spiżarnia jest dobrze zaopatrzona, a plony nie marnują się. 

"Dworek pod malwami" jest skarbnicą wiedzy historyczno-obyczajowo-społecznej. Dbałość o szczegóły i styl gawędziarski sprawiają, że powieść czyta się szybko i przyjemnie. Z niecierpliwością czekam na tom trzeci i dalsze losy mieszkańców i sąsiadów Kalinówki.  

Kategoria: Literatura współczesna
Liczba stron: 576
Wydawnictwo: Pl
ISBN: 978-83-7836-406-1

wtorek, 28 kwietnia 2015

Ziaja "Czarne wyszczupla bez względu na wiek"


Witajcie!
Dzisiejszy wpis poświęcę kosmetykom firmy Ziaja z serii rebuild. Hasłem przewodnim serii stało się powiedzenie: "czarne wyszczupla bez względu na wiek". Prawda to czy chwyt reklamowy? Odpowiedź pojawi się w moim podsumowaniu. O tej serii czytałam wiele skrajnie różnych opinii, dlatego postanowiłam ją przetestować. Już na początku natrafiłam na problemy, gdyż produktów tych nie mogłam dostać w żadnym stacjonarnym sklepie ani na stronie producenta. Kupiłam je dopiero w jednej z internetowych aptek. 

1. Reduktor cellulitu serum drenujące — 150 ml  


Co o nim pisze producent?


 2. Ukierunkowane ujędrnianie uda. pośladki. biodra. brzuch. masło do ciała — 200 ml


Co o nim pisze producent?



Moja opinia
Oba produkty mają praktyczne opakowania. Czarny kolor sugeruje, że są to kosmetyki przeznaczone dla mężczyzn, jednak nic bardziej mylnego. Ziaja zamykając produkty w czarnych opakowaniach sprawiła, że wyróżniają się one na półce spośród innych kosmetyków tego typu. Serum ma bardzo praktyczne zamknięcie, które umożliwia swobodne odwrócenie pojemniczka, co jest szczególnie przydatne, gdy kończy się nam produkt. Opakowanie oceniłabym na średnio dobre, gdyż występują małe problemy podczas wyciskania kosmetyku. Zaskoczyła mnie konsystencja serum — spodziewałam się lejącej przezroczystej struktury, a otrzymałam produkt w kremie. 


 Zapach anyżu jest bardzo specyficzny. Nie każdemu odpowiada ten aromat — mi akurat nie przeszkadza. Serum nie jest wydajne — stosuję je dopiero dwa tygodnie i wystarczy mi jeszcze na jakieś 3 dni. Zapłaciłam 18 zł i biorąc pod uwagę jego wydajność jest produktem drogim. 
Masło do ciała  zamknięte jest w poręcznym słoiczku. W zapachu dominuje nuta anyżu. Kosmetyk ma bardzo fajną kremową konsystencję, ale również, jak w przypadku serum, jest mało wydajny. Za 200 ml zapłaciłam 17 zł.



Po dwóch tygodniach stosowania nie można spodziewać się spektakularnych zmian, jednak ja nie widzę żadnych, nawet najdrobniejszych, a postępuję zgodnie ze wskazówkami producenta. Kosmetyki dobrze nawilżają i napinają skórę, jednak efekt ten można uzyskać stosując inne produkty tego typu. Zaraz po zastosowaniu czuć chłodzenie, jednak jest ono delikatne, a nie intensywne, jak np. po kosmetykach Eveline. Efekt ten bardzo szybko znika. Plusem serii rebuild jest to, że kosmetyki ładnie wchłaniają się w skórę i nie pozostawiają tłustej, lepkiej powłoki. 
W przypadku tych kosmetyków powiedzenie: "czarne wyszczupla bez względu na wiek" sprawdza się jedynie w odniesieniu do naszego portfela. Żeby przeprowadzić kurację minimum miesięczną trzeba zainwestować w dwa opakowania każdego produktu, a to jest już spore obciążenie dla naszej kieszeni. 

sobota, 25 kwietnia 2015

Bioderma — testowanie dermokosmetyków



Bioderma przeznaczyła do testowania 1000 produktów do skóry suchej i atopowej dla osób dorosłych i dzieci: 900 sztuk Atoderm Intensive 75 ml + 100 sztuk Atoderm Préventive 100 ml. Osoby chętne mogą zgłosić się do dnia 3 maja 2015 roku, klikając tu. Co trzeba zrobić? Odpowiedzieć na trzy pytania, zostawić swoje dane i czekać na ogłoszenie wyników.


Garnier — Miracle Cream na noc



W dzisiejszym poście opowiem Wam o innowacyjnym kremie przeciwzmarszczkowym Miracle Sleeping Cream od Garniera. 

Co o nim pisze producent?
Efekt metamorfozy skóry. Efekt odmłodzenia skóry natychmiast po przebudzeniu: 
Innowacyjna i wyjątkowa konsystencja kremu o właściwościach samowygładzających otula twarz i uwalnia silne aktywne składniki, aby redukować oznaki zmęczenia i starzenia w widoczny sposób. Rezultaty widoczne natychmiast po przebudzeniu. Cera wygląda na świeżą i promienną, a skórą wypoczętą. Skóra jest nawilżona i widocznie gładsza. 
Długotrwała redukcja oznak starzenia noc po nocy:
Skoncentrowana, przeciwzmarszczkowa formuła zawiera 7 aktywnych składników, które wnikają głęboko w naskórek. Zapewnia długotrwały efekt odmłodzenia.
Po 28 dniach:
Skóra jest zregenerowana i widocznie mniej zmęczona. Zmarszczki są widocznie zredukowane, a skóra jędrna i elastyczna.

Moja opinia
Krem ten przede wszystkim pokochała moja wrażliwa cera. Po nim, jako po jednym z nielicznych kremów, nie dostałam uczulenia. Dla mnie jest to największy plus. 
Kosmetyk umieszczony jest w pięknym fioletowym opakowaniu (na zdjęciu — chyba za sprawą oświetlenia — opakowanie jest granatowe), bardzo lekkim i poręcznym. Sprzedawany jest w kartonowym pudełeczku, na którym znajduje się dużo różnych informacji.


Krem ma konsystencję musu. Łatwo się go aplikuje, a po nałożeniu szybko się wchłania. Dzięki temu nie ma uczucia klejącej, lepkiej cery. Doskonale nawilża skórę i dostarcza jej wiele odżywczych składników.


Krem jest wydajny, a konsystencja sprawia, że kosmetyk rozkłada się w opakowaniu równomiernie. Po zastosowaniu nie widać w nim śladów po palcach.

 
Ma bardzo przyjemny, kojący zapach. Rano, nawet po nieprzespanej nocy, cera jest promienna, rozświetlona i dobrze nawilżona. Jednak efekt ten uzyskałam po systematycznym kilkunastodniowym stosowaniu kremu. Jeśli ktoś nastawi się na natychmiastową metamorfozę — jak to obiecuje producent — może się nieprzyjemnie rozczarować. Radzę jednak uzbroić się w cierpliwość i aplikować Miracle Cream te kilkanaście dni, bo efekt jest naprawdę widoczny.   Krem ma również zbawienny wpływ na rozszerzone pory i zmarszczki. Pory ładnie się zamykają, a zmarszczki spłycają. Nie wierzę w cud-specyfiki i nie nastawiam się na całkowitą likwidację zmarszczek, bo w pewnym wieku są one naturalną "ozdobą" twarzy, ale stosując ten krem, zauważyłam ich wygładzenie. Skóra stała się przyjemna w dotyku, bardziej gładka i jędrna. 


 Krem kosztuje 35 zł za 50 ml, jednak jest wydajny i przynosi oczekiwane efekty, dlatego uważam, że cena nie jest wygórowana.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Shiny Box


Tydzień rozpoczął się bardzo przyjemnie. Zawitał do mnie kurier z kwietniowym pudełkiem Shiny Box. Ta edycja została nazwana Viosenna i była współtworzona przez Vitalię, która dodała kod do wykorzystania na tygodniową dietę online z treningiem. Piękne zielono-białe pudełko z tulipanami kusi, żeby jak najszybciej do niego zajrzeć. Po zdjęciu wieczka naszym oczom ukazuje się następujący widok:


Tym razem wszystkie kosmetyki są pełnowymiarowe. Co znalazło się w pudełku?

1. Theo Marvee —CAVIARISTE PERLIQUE tonik do twarzy 200 ml


Wspomaga proces naturalnego oczyszczania się i odnowy skóry, zmniejsza pory i przywraca równowagę hydro-lipidową. Po użyciu skóra wygląda na zdrową i rozświetloną. Zawiera ekstrakty z perły i kawioru, łagodzący d-panthelon i alantoinę, a także rozświetlające drobinki macicy perłowej. Kosztuje 46 zł.

2. Biolaven Organic — żel myjący do twarzy 150 ml


Biolaven to nowa marka polskich kosmetyków naturalnych, produkowana przez firmę Sylveco. Nawilżająco-odświeżający żel myjący do twarzy delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę z wszelkich zabrudzeń i makijażu. Systematyczne stosowanie żelu pozwala cieszyć się świeżą i promienną skórą. Kosztuje 16 zł.
W pudełku znalazły się też dwie próbki, które widoczne są na powyższym zdjęciu. Krem do twarzy na dzień i Stop wypadaniu włosom.

3. Glazel Visage — Kamuflaż perfect skin 

 
Stworzony do korygowania niedoskonałości cery lub do makijażu permanentnego. Ujednolica koloryt cery nadając jej zdrowy i satynowy wygląd. Bardzo trwały o maksymalnej sile krycia. Nie powoduje efektu maski. Kosztuje 25 zł.

 4. Glazel Visage — Cień sypki


Świetlisty cień sypki, nasycony najwyższej jakości perłowym pigmentem. Bardzo łatwy w aplikacji i niezwykle trwały. Nie osypuje się. Można go stosować na sucho jak i na mokro, zwiększając intensywność i połysk jego odcienia. Kosztuje 15 zł.

5. Dove — Odżywczy żel pod prysznic Purely Pampering z mleczkiem kokosowym i płatkami jaśminu 250 ml

   
Produkt ten otoczy Twoje ciało słodkim zapachem mleczka kokosowego i eterycznymi nutami płatków jaśminu, zapewniając Twoim zmysłom kojącą terapię. Formuła NutriumMoisture™ zadba o piękno Twojej skóry i jej odpowiednie odżywienie. Kosztuje 12 zł.

Za box zapłaciłam 49 zł. Opinie o produktach będą pojawiały się w kolejnych wpisach. Najpierw muszę przetestować zakupione kosmetyki i ocenić ich efekt bądź jego brak. 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Marian Piotr Rawinis "Dworek pod Malwami. Nadzieje i tęskonty" t. I


Opis książki:
"Ta niezwykła rodzinna saga przenosi nas w barwny świat Kresów z początku XX w. Szlacheckie tradycje, miłość, romanse i tęsknoty. Oto mamy przed sobą przepiękną, barwną i sugestywną opowieść, prawdziwą polską sagę o losach rodziny Kalinowskich. Pomimo dzielących ich różnic, doświadczeń i wieku, tworzą zwartą, kochającą się rodzinę. Tu liczy się przede wszystkim rodzinny obowiązek, honor, przywiązanie do ziemi i tradycji. I choć rządy w dworku pod malwami, sprawuje twardą ręką seniorka rodu Katarzyna, rodzina Kalinowskich tworzy jedność, i w trudnych chwilach potrafi sobie wzajemnie wybaczać."

Marian Piotr Rawinis, dziennikarz i pisarz pochodzący z Białostocczyzny, to autor sagi rodzinnej pt.: "Dworek pod malwami". Ten gatunek literacki stał się bardzo popularny, a lubiany jest za to, że pokazuje dzieje konkretnej rodziny na przestrzeni wieków. 

W przypadku tej powieści, historia rodu Kalinowskich rozpoczyna się w 1909 roku na terenie zaboru rosyjskiego, a dokładnie w okolicach Białegostoku. Na kartach książki śledzimy nie tylko losy mieszkańców Kalinówki, ale również ich sąsiadów, chłopów pańszczyźnianych, okolicznych Żydów, drobnomieszczaństwa oraz przedstawicieli państwa zaborczego. 

Właścicielem Kalinówki jest Michał Kalinowski, wdowiec, ojciec dwóch nastoletnich synów — Ignasia i Stasia. Jednak faktyczną władzę i pieczę nad majątkiem sprawuje jego matka Katarzyna — jest to o tyle nietypowe, że w ówczesnych czasach to mężczyzna był głową rodziny. Seniorka rodu trzyma pod pantoflem syna, który w pewnym momencie swojego życia postanawia się jej sprzeciwić. Co spowodowało ten bunt? Otóż pani Katarzyna stwierdziła, że pora już, aby Michał się ustatkował i ponownie ożenił. Wybrała mu już nawet kandydatkę na przyszłą żonę — niezbyt urodziwą córkę właściciela pobliskich Topolan. Mężczyzna w sekrecie poślubił Franciszkę, analfabetkę z pobliskiej wsi, która, jak to powiadają, miała na czym siedzieć i czym oddychać. Michał to typ bawidamka, który poślubił Frankę nie z miłości, ale aby zaspokajać swoje wybujałe potrzeby seksualne. Jego synowie, to dwa skrajne charaktery. Starszy Ignacy — chorowity, przywiązany do ojcowizny, z nią wiąże swoją przyszłość. Młodszy Staś — niepokorna dusza, wyrzucony ze szkoły, czyta zakazane książki, zapalony podróżnik. 

"Dworek pod malwami" jest skarbnicą wiedzy historycznej i społeczno-obyczajowej. Śledząc dzieje rodu Kalinowskich poznajemy zwyczaje dworskie, bierzemy udział w polowaniach, jesteśmy świadkami pojedynku w obronie honoru. Marian Piotr Rawinis zadbał o szczegóły, co świadczy o wcześniejszym studiowaniu materiałów źródłowych. Jednak nie do końca odpowiada mi język powieści, który jest zbyt literacki. Dialogi są wygładzone — nie ma żadnej różnicy w sposobie wypowiadania się np.: Katarzyny czy Michała, jak i Franciszki. Jedynie, nie wiem z jakiego powodu, ksiądz Miodyński mówi, jak prosty, niedouczony człowiek.

W powieści tej znajduje się bezpośrednie nawiązanie do utworu Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem". Bohatyrowicze i mogiła powstańców pojawiają się we wspomnieniach Katarzyny. Pamięć o powstaniu styczniowym jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Zresztą Katarzyna jest wielką patriotką — miłość do ojczyzny wpaja również swoim wnukom. 

"Domek pod malwami" ukazuje różne rodzaje miłości: rodzicielską, do ojczyzny, do ziemi, młodzieńczą, zakazaną. Odkrywamy również różne aspekty miłości damsko-męskiej: zakochanie, namiętność, rozwiązłość.  

Saga, jak to zazwyczaj bywa w powieściach wielotomowych, kończy się w najmniej odpowiednim — dla czytelnika — momencie. Na szczęście drugi tom leży w zasięgu mojej ręki ;)

Kategoria: Literatura współczesna
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: Pl
ISBN: 978-83-7836-400-9
 

piątek, 17 kwietnia 2015

Ina Knobloch "Perfumiarz"



Nadchodzi weekend, podczas którego raczej nie będziemy mogli cieszyć się piękną pogodą. Chciałabym Wam zaproponować powieść, która sprawi, że przesiąkniecie zapachami i wtopicie się w krajobraz Wenecji z przełomu XVII i XVIII wieku.   

Opis książki:
"Mieszanka bergamoty i olejku migdałowego to pierwsza woń, jaką rozkoszował się ten wrażliwy nos. Łatwo sobie wyobrazić, że nawet już w momencie urodzin w 1685 roku zapach odgrywał szczególną rolę w życiu Giovanniego Mariny Fariny. Jako dziecko bawił się w otoczeniu wypełnionym aromatem górskiego powietrza i kropelek rosy, a po przyjeździe do Wenecji objawiły mu się zapachy świata. Kiedy spotyka tam córkę kupca, Antonię Bretano, odchodzi od zmysłów. "Delikatna woń niewinności, zmieszana z subtelną nutką cytryny i omdlewającym rysem gwałtowności" napełniła go miłością.
Od tego momentu poświęca życie na stworzenie dla niej perfekcyjnego zapachu. Ale nawet jego doskonały nos nie mógł wyczuć rywala, którego nic nie powstrzyma na drodze eliminacji konkurenta.."

Lektura książki "Perfumiarz" przenosi nas w fascynujący świat zapachów. Głównym bohaterem jest Giovanni Maria Farina (1685—1766) twórca receptury i producent Eau de Cologne (wody kolońskiej), postać autentyczna. Jego największy dar, to perfekcyjnie rozwinięty zmysł węchu. W zasadzie cała rodzina Giovanniego słynęła ze znakomitego powonienia, jednak młody Farina przewyższał ich swoimi zdolnościami.

Ina Knobloch w umiejętny sposób połączyła życiorys perfumiarza z fikcją literacką. I tak, obok realiów życia przełomu XVII i XVIII wieku, obok postaci autentycznych pojawiają się ciekawe kreacje literackie. Przemianę głównego bohatera poznajemy dzięki jego miłości do Antonii Brentano (postać fikcyjna, urzekła go przede wszystkim pięknym zapachem, który roztaczała). Drugą postacią, istotną dla jego przemiany, był Bernardo (postać fikcyjna, brzydko pachniał), który chciał się zemścić na znienawidzonym krewnym.

Gdy Giovanni Maria Farina kończy 14 lat wyrusza z ukochaną babcią do Wenecji, aby rozwijać swoje zdolności. Jego największym wyzwaniem jest stworzenie idealnego zapachu dla swojej wielkiej miłości, Antonii. Zajęty komponowaniem perfum, nie zauważa, że Bernardo robi wszystko, aby zniszczyć ten związek. To on rozsiewa plotki na temat domniemanego pociągu Fariny do mężczyzn i dba o to, aby dotarły one do uszu dziewczyny.

"Perfumiarz" wciąga czytelnika w świat woni: wszechobecnego smrodu, zapachów natury oraz licznych olejków i perfum. Każdy rozdział "pachnie" tak samo, a jednak inaczej. Cudowną woń kwiatów, owoców, ziół zaburza smród miasta i potu. Oto, okazuje się, że łazienki w pałacach są tylko na pokaz. Ich mieszkańcy nie używają wody i mydła, tylko tuszują smród wcierając w ciało olejki zapachowe.

Jak potoczyły się losy twórcy wody kolońskiej, jaką rolę odegrał hrabia Gondoro, jak działają na ludzi konkretne zapachy? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w książce Iny Knobloch.  

"Perfumiarz" powinien trafić w gusta osób zafascynowanych "Pachnidłem". W obu powieściach fabuła toczy się wokół zapachów, jednak każdy z autorów stworzył całkiem odmienną postać głównego bohatera. Lekturę czyta się szybko i przyjemnie, dlatego świetnie nadaje się do przeczytania w długi, deszczowy wieczór.    

Kategoria: Literatura piękna
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Telbit
ISBN: 978-83-62252-53-4
 

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Yves Rocher — żel pod prysznic z drobinkami rozświetlającymi czekolada & pomarańcza


Dzisiejszy post przeznaczony jest dla wielbicielek czekolady i pomarańczy. Yves Rocher wypuściło na święta Bożego Narodzenia serię limitowaną cacao & orange. Skuszona pięknym wyglądem bombki mieniącej się drobinkami, postanowiłam kupić jeden z produktów z ww. limitki. Mój wybór padł na żel pod prysznic z drobinkami rozświetlającymi. 

Co pisze producent?
Odkryj limitowaną kolekcję powstałą specjalnie na magiczny, wypełniony oczekiwaniem przedświąteczny czas. Subtelne perełki zawarte w żelu uczynią z kąpieli przyjemną chwilę i wprowadzą Cię w świąteczny klimat. Jego atut: Uwalniane pod prysznicem delikatne drobinki rozświetlają skórę. 
Sposób użycia: Stosuj 2 razy dziennie do mycia ciała pod prysznicem. Na zakończenie dokładnie opłucz skórę wodą. 

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w plastikową przezroczystą buteleczkę, która kształtem przypomina bombkę choinkową. W środku znajdziemy dość gęsty żel, w którym zatopione są rozświetlające drobinki. Kosmetyk świetnie prezentuje się na półce, a potrząśnięty wiruje, jak kula śnieżna. Duży plus przyznaję za stronę wizualną, jednak minus należy się za brak praktycyzmu. Wolałabym w miejsce tradycyjnego, zakręcanego korka otrzymać pompkę. Po pierwsze można byłoby aplikować odpowiednią ilość żelu, po drugie odkręcanie korka mokrymi rękami jest więcej niż uciążliwe. Żel ma kolor miodowy, konsystencją też przypomina miód. 


Drobinki rozświetlające są takie tylko z nazwy. Nie ma obawy, po kąpieli z użyciem tego produktu nikt nie będzie się świecił i wyglądał, jak po powrocie z imprezy, na której królował brokat ;). Żel ma bardzo intensywny zapach (tradycyjnych delicji szampańskich lub galaretek pomarańczowych oblanych czekoladą). Jest on mocny, wyrazisty, jednak nie utrzymuje się długo — mniej więcej przestajemy go wyczuwać dwie godziny po kąpieli. Jak dla mnie to jest on za ciężki i za słodki. Używam go raz w tygodniu — obawiam się, że częstsze stosowanie męczyłoby mnie. Znam jednak osoby, które stosują go codziennie i są nim naprawdę zachwycone — lubią one intensywne, słodkie zapachy. Nie zauważyłam, żeby ten żel wybitnie przesuszał, albo nawilżał skórę, jednak, jak już wspominałam, stosuje go okazjonalnie i nie czuję się upoważniona do wypowiadania się na temat tego działania. 


Cena produktu nie jest wygórowana. Za 250 ml trzeba zapłacić 19,90 zł. 

Jeśli w okresie najbliższych świąt Bożego Narodzenie Yves Rocher powtórzy serię limitowaną, na pewno skuszę się na któryś z produktów zawierających drobinki rozświetlające, ale pójdę w trochę inną nutę zapachową. Prawdziwym wielbicielkom połączenia czekolady i pomarańczy, jak najbardziej polecam ten produkt. Kąpiel na zakończenie dnia z użyciem tego żelu będzie prawdziwym relaksem połączonym z aromaterapią.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Jane Austen "Emma"

Opis:
"Małżeństwo dla pieniędzy to nikczemność, a małżeństwo bez nich to głupota” – tak zwięźle podsumował lord David Cecil poglądy autorki na tę instytucję. Ale Emma to nie tylko kolejna książka o perypetiach matrymonialnych w XIX-wiecznej Anglii. To przede wszystkim błyskotliwa komedia omyłek, której przedmiotem jest gra pozorów, samooszustwa i iluzje, jakich dostarcza nam w nadmiarze nasz egoizm i zadufanie. W samym zaś środku intrygi stoi niezwykła bohaterka, pełna życia i wigoru, urocza, nieznośna i apodyktyczna Emma...

Na podstawie powieści powstały dwa filmy telewizyjne oraz znana adaptacja kinowa (1996) z Gwyneth Paltrow w roli głównej."

Jane Austen to angielska pisarka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Myślę, że każdy byłby w stanie wymienić przynajmniej jeden tytuł powieści, która wyszła spod jej pióra. Pomimo tego, że sama wiodła stosunkowo odosobnione życie na prowincji w hrabstwie Hampshire, opisywała życie angielskiej klasy wyższej z początku dziewiętnastego wieku. Jane Austen nigdy nie wyszła za mąż, ale zamążpójście i związane z tym problemy społeczne są głównym tematem jej powieści. 

"Emma" to powieść obyczajowo-społeczna. Chociaż nie ma w niej oszałamiającej akcji, jest wspaniałym studium charakterów ludzkich. Pisarka jawi się nam, jako dobra obserwatorka ludzkich zachowań. Z tego powodu można pokusić się o stwierdzenie, że "Emma" to powieść uniwersalna. Uchwycone w niej zachowania bez problemu można znaleźć w otaczającym nas świecie. Highbury jest bardzo zróżnicowane pod względem zamożności mieszkańców. Czytając książkę ma się wrażenie, że znalazło się w centrum plotkarskim. Każdy wie tutaj wszystko o bliższych i dalszych sąsiadach, a spotkania towarzyskie, to przede wszystkim wnikliwa obserwacja, tworzenie się grupek wzajemnej adoracji, plotkowanie, plotkowanie i jeszcze raz plotkowanie. 

Główna bohaterka, Emma Woodhouse, to młodziutka dziewczyna z dobrego domu. Jej status społeczny wymagał od niej funkcji reprezentacyjnej, a co za tym idzie — nie musiała się martwić o swoją przyszłość, nie musiała pracować. Z nudów wymyśliła sobie, że zajmie się swataniem ludzi, przy czym sama stroniła od instytucji małżeństwa. Ta decyzja zaowocowała serią pomyłek i stała się główną osią powieści. Jej zajęcie polegało na doszukiwaniu się oznak zakochania pomiędzy osobami, które na siłę starała się połączyć. Przez jej wygórowane ambicje najbardziej cierpiała Harriet Smith — dziewczyna o nieznanym rodowodzie, którą z nudów mianowała swoją przyjaciółką, i którą na siłę postanowiła wprowadzić na salony. To poczciwe dziewczę uległo urokowi Emmy, kilka razy złamało sobie serce, aby na koniec — w momencie poczucia zagrożenia przez Emmę — zostać odsuniętą od towarzystwa. Tytułowa bohaterka swoim zachowaniem mogła szokować ówczesnych odbiorców — taki cel zresztą obrała sobie Jane Austen — jednak dzisiaj jej osoba zbytnio nie gorszy. Współcześnie można ją oceniać, jako pustą panienkę, której jedyną rozrywką jest interesowanie się cudzym życiem. 

Dużo bardziej denerwującą postacią jest ojciec Emmy. Ten zdawałoby się poważny mężczyzna w sile wieku, zachowuje się jak nie przymierzając rozkapryszone dziecko. Mi osobiście nasunęło się skojarzenie z Emilią Korczyńską, bohaterką "Nad Niemnem". Emilia wiecznie cierpiała na globus (wyjaśnienie dla młodych czytelników: zaburzenie przewodu pokarmowego, które objawia się wrażeniem ściskania w gardle, duszenia i drapania. Ustępują one podczas jedzenia lub picia i nie towarzyszą im zaburzenia przełykania), czym utrudniała i zatruwała życie najbliższym. Pan Woodhouse natomiast bał się wszystkiego. Każda czynność, każde warunki atmosferyczne, jedzenie, picie, przejażdżka, spacer były idealną okazją do zachorowania, a nawet śmierci. Swoje fobie starał się narzucać również pozostałym bohaterom powieści. O ile Emmie współczułam, o tyle do jej ojca poczułam niechęć.  

Kolejną ciekawą postacią, którą mam wrażenie często spotykamy na swojej drodze jest gaduła panna Bates. Ona, jako nieliczna przedstawicielka warstwy niższej jest tolerowana w towarzystwie, które reprezentuje tytułowa bohaterka. Największą wadą panny Bates jest gadulstwo. Jej kwestie są bardzo rozbudowane, złożone z szeregu dygresji. Dodatkowo mówi tak dużo i tak szybko, że prawie niemożliwe jest jej przerwać słowotok. 

Nie będę charakteryzowała każdej postaci, bo w zasadzie na tych charakterystyka zbudowana jest, jak już wcześniej wspomniałam, fabuła. Żeby jednak nie było tak jednoznacznie źle wspomnę o tym, że są też bohaterowie pozytywni. Do nich należy między innymi pan Knightley — mężczyzna w średnim wieku, zakochany w Emmie. Jego wielką zaletą jest to, że nie jest w niej ślepo zakochany. Niejednokrotnie strofuje dziewczynę, wytyka jej błędy.  

Sama fabuła jest przewidywalna, schematyczna. Nie jest to jednak wadą powieści, gdyż pozwala się skupić na rysach psychologicznych postaci. Jeszcze raz powtórzę, że jest to powieść uniwersalna, ponadczasowa. Czy odnaleźliście w którejś postaci siebie, swoich najbliższych, sąsiadów, przyjaciół? Myślę, że lektura "Emmy" jest świetną okazją do takich poszukiwań i porównań. Dzięki temu można wyciągnąć wniosek, że zmieniają się czasy i ludzie, a pewne cechy charakteru są wieczne — przechodzą z pokolenia na pokolenie.     
  

Kategoria: Literatura piękna  
Liczba stron: 406

Wydawnictwo: Prószyński i Ska
ISBN: 0-19-280237-2  

środa, 8 kwietnia 2015

Dorota Masłowska "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną"


Opis:
"Debiutancka powieść Doroty Masłowskiej (ur. 1983) po raz pierwszy ukazała się drukiem w końcu sierpnia 2002r. Autorka niebawem otrzymała za nią Paszport "Polityki", wygrała też plebiscyt czytelników towarzyszący nagrodzie Nike, wśród której finalistów znalazła się również Wojna polsko-ruska... . Do tej pory książka ukazała się w przekładach na Węgrzech, we Francji, Niemczech, Holandii, Włoszech, Czechach, Słowacji, USA, Wielkiej Brytani oraz w Rosji.
Powieść obyczajowa. Zapisany artystycznie popsutą polszczyzną monolog młodego człowieka przeżywającego przygody z pięcioma dziewczynami po kolei oraz amfetaminą non stop.

...ta metrykalnie młodziutka dziewczyna ma w sobie tak niesłychaną dojrzałość pisarską i taki dar władania polszczyzną, dar rozpruwania, nicowania, rozbijania na miazgę języka i tworzenia z tej miazgi języka swoistego, nieraz makabrycznego i karkołomnego, zawsze osobliwie poetyckiego, że możliwości dalszego rozwoju wydają się tu nie do zmierzenia."
Jerzy Pilch "Polityka" 

Po debiutancką powieść Doroty Masłowskiej sięgnęłam głównie ze względu na zdobyte przez nią nagrody. Wszak dobrze jest znać książki, które zdobyły uznanie szanownego jury — ludzi znających się na słowie pisanym. Po lekturze doszłam do wniosku, że jednak nie zaprzyjaźnię się z twórczością tej Pani. O ile jestem w stanie docenić literaturę trudną z elementami metafizyki, filozofii czy strumienia świadomości, o tyle zlepek bezsensownych zdań złożonych w głównej mierze z wulgaryzmów nie przemawia do mnie i nie przemówi. Moje poczucie estetyki burzą również naturalistyczne i niesmaczne sceny filmowe. 

Jak już wiele razy podkreślałam — zawsze czytam książkę do ostatniej kropki. Pomimo tego, że czytanie "Wojny polsko-ruskiej..." niesamowicie mnie męczyło, przeczytałam ją i jak najbardziej czuję się kompetentna do wyrażenia swojego zdania. Ktoś kiedyś wypowiedział mądre zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: Aby stwierdzić, że jakiś utwór literacki nie podoba nam się, trzeba go najpierw przeczytać. Tak więc przeczytałam i wyrobiłam sobie opinię. 

Książka ta za sprawą głównego bohatera Silnego, została nazwana "pierwszą polską powieścią dresiarską". Dla mnie jest ona dość kontrowersyjna ze względu na wzorce, które pokazuje. Zgadzam się, że "Wojna polsko-ruska..." pokazuje świat, w którym przyszło nam żyć. Tak niestety wygląda (zachowuje się, wysławia) polska młodzież, ale czy te wzorce należy powielać? Czy nie stanie się tak, jak za sprawą wszechobecnej przemocy? Piętnujemy programy, filmy i gry, twierdzimy, że współczesne pokolenie nie potrafi już odróżnić dobra od zła, że myli świat wirtualny z realnym. Czy książki typu "Wojna polsko-ruska..." sprawią, że młody czytelnik poczuje chęć napiętnowania zachowań reprezentowanych przez Silnego, czy też raczej będą one przyzwoleniem do powielania tego typu zachowań? Zdaję sobie również sprawę z tego, że ciężko jest zachęcić młodego człowieka do czytania i być może ta książka jest i będzie bodźcem do sięgnięcia po słowo pisane, ale czy chcemy, żeby takie "dzieła literackie" poznał? Chcemy go uraczyć słownictwem rynsztokowym, łamaniem wszelkich zasad ortograficznych czy stylistycznych? Mieliśmy już w dziejach literatury do czynienia z awangardą oraz Czystą Formą i jak widać nie przetrwały one próby czasu.  

Fabuła powieści oparta jest na halucynacjach narkotycznych Silnego. W zależności od ilości amfetaminy w organizmie, do narkotycznego snu przenika odpowiednia ilość elementów z normalnego życia. A od ich natężenia zależy rozwój akcji — o ile o czymś takim w przypadku tej książki możemy mówić. Historia Silnego jest banalna: rzuciła go Magda i teraz w akcie rozpaczy "zalicza" kolejne dziewczyny. A wszystko to dzieje się na tzw. "haju". 

Ja tej książce mówię stanowcze "NIE"!

Kategoria: literatura współczesna  
Liczba stron: 240
ISBN: 83-89603-26-8

wtorek, 7 kwietnia 2015

Umberto Eco "Imię Róży"


Opis:
"Listopad 1327 roku. Do znamienitego opactwa benedyktynów w północnych Włoszech przybywa uczony franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, któremu towarzyszy uczeń i sekretarz, nowicjusz Adso z Melku. W klasztorze panuje ponury nastrój. Opat zwraca się do Wilhelma z prośbą o pomoc w rozwikłaniu zagadki tajemniczej śmierci jednego z mnichów. Sprawa jest nagląca, gdyż za kilka dni w opactwie ma się odbyć ważna debata teologiczna, w której wezmą udział dostojnicy kościelni, z wielkim inkwizytorem Bernardem Gui na czele. Tymczasem dochodzi do kolejnych morderstw. Przenikliwy Anglik orientuje się, że wyjaśnienia mrocznego sekretu należy szukać w klasztornej bibliotece. Bogaty księgozbiór, w którym nie brak dzieł uważanych za niebezpieczne, mieści się w salach tworzących labirynt. Intruz może tam łatwo zabłądzić, a nawet - jak krążą słuchy - postradać zmysły.
Powieść ukazała się po raz pierwszy w 1980 roku. Jej sukces czytelniczy był wielkim zaskoczeniem dla teoretyków i krytyków literatury. Dziś Imię róży zalicza się powszechnie do arcydzieł XX wieku.

Po trzydziestu latach autor przeczytał swoje debiutanckie dzieło i postanowił je poprawić. Nie zmienił oczywiście stylu ani fabuły, ale zapragnął nadać tokowi narracji nieco więcej lekkości. W posłowiu napisał również:

„Natrafiłem też na parę błędów, (…). W pewnym miejscu Adso mówi, że wystarczyło mu parę sekund, by sobie z czymś poradzić, ale w średniowieczu nie znano jeszcze takiej miary czasu jak sekunda.”

Znalezienie owych zmian wprowadzonych przez autora i poprawionych przez niego błędów – jakaż fascynująca przygoda dla miłośników twórczości Umberta Eco!"

"Imię Róży" to powieść bardzo specyficzna. Należy ona bowiem do lektur, które "trzeba" znać. Niezależnie od tego, czy ktoś ją przeczytał czy nie, wypowiada się o niej w jeden sposób "GENIALNA". Zgłębiając ową opinię u osób, które z tym dziełem nie obcowały, daje się słyszeć odpowiedzi: "Powieść jest genialna, bo wszyscy tak mówią", "Jest ona jedyna w swoim rodzaju, porusza ważne tematy". A jak jest naprawdę?

Umberto Eco za tło wydarzeń wybrał najmroczniejszą epokę — średniowiecze. Jak zapewne pamiętacie z historii, była to epoka, w której Kościół odgrywał bardzo ważną rolę polityczną, społeczną oraz kulturową. Olbrzymią rolę odgrywały również chrześcijańskie klasztory, które w tym okresie prężnie się rozwijały. Zakonnicy trudnili się między innymi przepisywaniem ksiąg. Z drugiej strony była to epoka zacofana, brudna, mroczna, ciemna i tajemnicza. W takiej to właśnie scenerii toczą się wydarzenia przedstawione w powieści. Najważniejszym bohaterem jest tajemnicza księga — rękopis, który znalazł się w Indeksie Ksiąg Zakazanych. Schowana jest ona w bibliotece, która tworzy swoisty labirynt. Biada temu, kto chciałby poznać jej treść. Śmiałkowie, a takich jest niemało, giną bądź tracą zmysły. 

"Imię Róży" to wielowątkowa powieść napisana z wielkim rozmachem. Znajdziemy w niej między innymi wątki: kryminalny, miłosny, teologiczny, filozoficzny i historyczny. Każdy z nich jest w równym stopniu istotny i ważny. Fabuła została zbudowana z przeciwieństw. I tak mamy: dobro i zło, miłość i nienawiść, pokorę i pychę, prawdę i kłamstwo, ubóstwo i bogactwo, tolerancję i fanatyzm. Wytrawny czytelnik dostrzeże w niej nawiązania do innych znanych dzieł i bohaterów literackich. Lektura ta jest powieścią szkatułkową — właściwa historia została przytoczona przez Adsa, który u kresu życia spisał swoje wspomnienia. Manuskrypt mnicha trafił w ręce niejakiego księdza Valleta, a przetłumaczony tekst dostał się rzekomo w posiadanie autora "Imienia Róży”.

Samą powieść można odczytać symbolicznie. Biblioteka, to niedostępne Niebo, przejście między  Niebem a Ziemią. Labirynt, to symbol Świata, po którym błądzą ludzie. Również tytuł można interpretować na różne sposoby (Róża — tajemnica, cierpienie, mądrość, zagadka). 

Umberto Eco wykazał się rewelacyjną znajomością historii, filozofii i obyczajów średniowiecza. Uwagę czytelnika zwraca przede wszystkim język postaci, doskonale charakteryzujący danego bohatera. 

"Imię Róży" to książka trudna. Na jej przeczytanie trzeba poświęcić sporo czasu, jednak nie jest to czas zmarnowany. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy kto spróbuje zmierzyć się z dziełem Umberto Eco, dobrnie do ostatniej strony. Znam osoby, które kilkakrotnie podchodziły do tej książki i odkładały ją na półkę, aby w końcu przeczytać ją w całości. Zazwyczaj twierdziły, że decyzja o przeczytaniu tego opasłego tomu — 756 stron — była dobrą decyzją i jej nie żałowały. Zdaję sobie również sprawę z tego, że objętość książki plus rozważania filozoficzne, teologiczne i historyczne, których jest tu sporo, będą dla wielu z Was barierą nie do przeskoczenia. Ja ze swojej strony mogę tylko zachęcić do podjęcia próby zmierzenia się z "Imieniem Róży".        

Kategoria: historyczna
Liczba stron: 756
Format: 120 x 170 mm
ISBN: 978-83-7392-386-7

środa, 1 kwietnia 2015

Świt Pharma — EXCLUSIVE COSMETICS Skarpetki SPA dla stóp oraz darmówki



Zapraszam Was dzisiaj do zapoznania się z recenzją innowacyjnej maski do stóp w formie skarpetek. Podeślę Wam też kilka linków do darmówek.


Świt Pharma — EXCLUSIVE COSMETICS Skarpetki SPA dla stóp otrzymałam wraz z marcowym pudełeczkiem ShinyBox. 




Co pisze producent?

Innowacyjna maska do stóp w formie skarpetek z płatkiem fizelinowym nasączonym kompleksem aktywnych składników. To intensywna kuracja regenerująco-nawilżająca, stworzona z myślą o profesjonalnej pielęgnacji Twoich stóp. Zawarte w składzie masło shea posiadające substancje tłuszczowe, witaminy E i F sprawia, że zniszczona skóra stóp szybciej się regeneruje, odzyskuje gładkość i staje się odpowiednio odżywiona. Masło shea wyraźnie wygładza, zmiękcza i nawilża suchy, popękany i zrogowaciały naskórek stóp oraz pięt. Olejek z drzewka herbacianego, działa antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo na skórę stóp. Mięta pieprzowa posiada właściwości dezodorujące i odświeżające. Poprawia kondycję naskórka, wygładza go i uelastycznia, zmniejsza potliwość stóp, likwidując nieprzyjemny zapach. Proteiny kaszmiru sprawiają, że skóra staje się gładka, miękka i elastyczna. Obecny w składzie mocznik  o właściwościach silnie nawilżających, zmiękczających i regenerujących poprawia gładkość i jędrność skóry a także zapewnia jej odpowiednie nawilżenie.
 
W 30 minut:
  • zregenerują i odżywią skórę
  • poprawią kondycję naskórka
  • wygładzą, zmiękczą i nawilżą suchy i popękany naskórek

Według zapewnień producenta można założyć skarpetki i wykonywać codzienne obowiązki. Dla porządku nadmienię, że jest to produkt jednorazowego użytku.

Moja opinia:

Zestaw zamknięty jest w estetycznym kartoniku. W jego skład wchodzą: skarpetki dodatkowo zabezpieczone aluminiowym opakowaniem, przylepce do skarpetek i instrukcja obsługi wraz z reklamą pozostałych produktów Świt Pharmy. Poniższe zdjęcie pokazuje, jak wyglądają skarpetki wyjęte z opakowania.


Po otwarciu opakowania uderza nas dosyć intensywny miętowy zapach, który w żaden sposób nie jest drażniący. Przed nałożeniem skarpetek — zgodnie z zaleceniami producenta — umyłam i osuszyła stopy. Następnie nałożyłam maseczkę i dobrze zabezpieczyłam paskami. Tak przygotowana relaksowałam się.


Skarpetki nasunęły mi skojarzenie z foliowymi szpitalnymi nakładkami na buty ;). Jak widać na powyższym zdjęciu są one dobrze nasączone balsamem. Początkowo przyjemnie chłodzą stopy, jednak uczucie chłodu z czasem przeradza się w uczucie towarzyszące trzymaniu stóp w mokrych butach. Próbowałam wykonywać codzienne czynności, jednak czułam się tak, jakbym chodziła po lodzie — obawiałam się skręcenia kostki, dlatego dalszy relaks i kuracja regenerująca stopy przebiegała w pozycji leżącej ;)
Po 30 minutach zdjęłam skarpetki z nóg, a resztę balsamu w nie wmasowałam i pozostawiłam do wchłonięcia. Stopy są faktycznie mega nawilżone, wygładzone i odżywione. Nie powiedziałabym, że jedna kuracja zlikwiduje popękany naskórek, ale systematyczne stosowanie na pewno przyczyni się do jego regeneracji. 

Podsumowując:

Świt Pharma — EXCLUSIVE COSMETICS Skarpetki SPA dla stóp, to produkt godny polecenia. Osobiście, co jakiś czas, będę po nie sięgała, aby przynieść ulgę zmęczonym stopom i je zregenerować. 

Na koniec kilka linków do darmowych kosmetyków:
  
Darmowe pakiety próbek Pharmaceris T dla 2000 osób akcja przeprowadzana jest od 31.03.2015 do 31.05.2015 lub do wyczerpania zapasów.

Przetestuj 1 z 50 kosmetyków Vichy Pureté Thermale Zgłoszenia przyjmowane są do 04 kwietnia 2015 r. do godz.19.00.

Darmowe próbki Vichy dla skóry wrażliwej (katalog) Katalog z 5 próbkami dermokosmetyków La Roche-Posay do odebrania w wybranych aptekach. 

Firma Gillette pamięta o mężczyznach i to spośród ich grona wybierze 500 testerów. Chętni mogą zgłaszać się do 07.04.2015 r. 

 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...