sobota, 31 grudnia 2016

Pizza na cienkim spodzie



Najbardziej lubimy pizzę na cienkim spodzie. Na Przepisowni znalazłam idealny przepis, którym teraz się z Wami podzielę. Oczywiście, sos i składniki obłożenia możecie dowolnie zmieniać, po prostu co kto lubi. Przepis jest przystosowany do thermomixa.

Składniki na ciasto: 
150 g wody, w temperaturze pokojowej
1/2 łyżeczki cukru
1 łyżeczki soli
5 g suchych drożdży
250 g mąki pszennej

Wykonanie:
Do naczynia miksującego wsypać mąkę, drożdże, sól, cukier — wymieszać 15 sekund/obrót 2. Wlać wodę i wyrobić ciasto 2 minuty/Interwał. Ciasto przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na godzinę, przez ten czas ciasto powinno podwoić swoją objętość.

Składniki na sos: 
1 puszka pomidorów bez skóry
3 ząbki czosnku
oregano, sól, pieprz
oliwa z oliwek

Wykonanie:
Pomidory z czosnkiem, przyprawami i łyżką oliwy - zmiksować 20 sekund/obrót 5. Dobrze jest włożyć sos do lodówki na czas wyrastania ciasta, aby "przeszedł".

Piekarnik nagrzać do 250 stopni Celsjusza. Blachę posmarować oliwą lub wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć na nią wyrośnięte ciasto i rozciągnąć palcami. Uformować równy, cieniutki placek, nie zwracając uwagi na brzegi. Ciasto posmarować sosem pomidorowym. Na sos wyłożyć składniki (u mnie: pieczarki, oliwki, kukurydza konserwowa, groszek konserwowy, ser żółty). Piec około 18 minut.

Do swojej pizzy zrobiłam sos czosnkowy (2 ząbki czosnku, 3 łyżki jogurtu naturalnego, 2 łyżki majonezu z tego przepisu, sól, pieprz).

Smacznego!


środa, 28 grudnia 2016

Maria Nurowska "Nakarmić wilki"


Opis książki:
"Kasia, absolwentka warszawskiej SGGW, przyjeżdża w Bieszczady, by zebrać materiał do pracy doktorskiej o wilkach. W stacji naukowej przebywają już Olgierd i Marcin. Mężczyźni nie wierzą, że ich nowa towarzyszka wytrzyma trudy życia w lesie. Kasia jednak okazuje się osobą nie tylko odporną na niewygody, ale też wyjątkowo odważną. Pierwsza nocna obserwacja wilków staje się początkiem wielkiej fascynacji Katarzyny, a kolejne, coraz bliższe spotkania z watahą sprawiają, że między dziewczyną a wilkami wytwarza się niemal mistyczną więź. W jej obliczu wszystkie miejskie rozczarowania tracą znaczenie. Kasia angażuje się obronę okrytych złą sławą zwierząt, sprowadza do pobliskiej wsi owczarki podhalańskie, mające odstraszać drapieżniki i trzymać je z dala od ludzkich zagród. W końcu wchodzi w drogę miejscowemu kłusownikowi, narażając własne życie. W tym samym czasie między nią a Olgierdem rodzi się uczucie. Nakarmić wilki to powieść, jakiej dotąd w Polsce nie było. W pisarstwie Marii Nurowskiej pojawił się nowy, intrygujący temat."

Po powieść Marii Nurowskiej sięgnęłam z dwóch powodów: po pierwsze, spodobało mi się kilka książek tej autorki; po drugie, kanwa fabuły osadzona jest w bliskich memu sercu Bieszczadach. Jednak zgodnie z powiedzeniem "Im dalej w las, tym więcej drzew", z każdą przeczytaną stroną nachodziło mnie więcej wątpliwości.

Jestem osobą, która urodziła się i mieszka w Bieszczadach, która zeszła te góry wzdłuż i wszerz, która pamięta te bardziej "dzikie" Bieszczady z lat 80-tych i 90-tych, i która nie może pogodzić się z przedstawieniem pewnych kwestii w przeczytanej właśnie książce. Przede wszystkim wilki. Nie ukrywam, że dosyć dziwnie czytało mi się o tym, że zwierzęta te pojawiają się na "zawołanie" głównej bohaterki, że je non stop spotyka, mało tego, że zwierzęta ją tolerują. Zabrakło mi również ciekawych, odkrywczych informacji na temat życia wilków, bo przecież główna bohaterka zbierała materiał do pracy doktorskiej, pt.: "migracja wilków w Bieszczadach". Nie wiem, w jaki sposób jej zwięzłe notatki typu: "wilki przyszły", "wilki poszły", "małe bawią się" przybrały kształt pracy. Poza tym nie wiem, w jaki sposób można napisać o migracji (wędrówka mająca na celu zmianę miejsca pobytu) z pozycji miejscówki na gałęziach jednego drzewa? Jak zwykle, jeśli chodzi o wszelkie ruchy ekologiczne, ludność w Bieszczadach została przedstawiona jako ta zła, bo przecież należy się tylko cieszyć, że wilki przychodzą do gospodarstw i zabijają owce, a po lasach chodzą sami kłusownicy, którzy na domiar złego są w zmowie z nadleśnictwami. Ot, całe wyobrażenie o Bieszczadach. 

W powieści pojawił się też wątek miłosny, który jednak został bardzo spłycony i pozbawiony emocji. 

Książka na pewno rozczaruje osoby, które chciałyby się dowiedzieć czegoś odkrywczego o wilkach. Niemniej jednak można ją przeczytać, traktując ją jako zwyczajne czytadło. 

Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 254
ISBN: 9788374148474
  

sobota, 24 grudnia 2016

Grudniowy pretty box


Bez przydługich wstępów przychodzę pokazać Wam, co znalazło się w grudniowym pretty boxie. Hasło przewodnie pudełka brzmi: "Co zima przychłodzi, lato wynagrodzi".

1. Verana Cosmetics Dandelion — peeling do rąk 100 g

Peeling do rąk to doskonały sposób na uzyskanie pięknych dłoni. Skład tego produktu opiera się przede wszystkim na naturalnych substancjach. Bez obaw mogą go stosować alergicy i osoby żyjące w świadomie ekologiczny sposób. Cena 50 zł.

2. Ekoa Nature&Spa — balsam do ciała cytrusowe orzeźwienie 


Balsam do ciała, który łączy naturalną siłę działania masła kakaowego i olejku pomarańczowego z witaminami C, E, alantoniną i panthenolem. Zapewnia silną ochronę przed uszkodzeniami i podrażnieniami skóry oraz wspomaga procesy odbudowy skóry, nadaje jej miękkość i gładkość.  Cena 31,99 zł.

3. Balea — owocowy szampon do włosów brzoskwinia&kokos 300 ml


Doskonały kosmetyk do włosów bardzo zniszczonych do codziennego stosowania. Włosy zostaną wzmocnione od środka, dzięki czemu na zewnątrz będą olśniewać długotrwałym blaskiem. Cena 7,50 zł.

4. Dresdner Essenz-Wellness — sól do kąpieli winter berries 60 g


Sól do kąpieli to zmysłowe chwile pełne relaksu. Odpowiednio dobrane składniki pielęgnacyjne: olejek migdałowy, miód i panthenol zapewnią Twojej skórze intensywne nawilżenie, chroniąc ją przed przesuszeniem. Cena 7,99 zł.

5. Organique — mydło glicerynowe piernikowe 70 g


Pachnące piernikami świąteczne mydło w kształcie ciastka na bazie najwyższej jakości gliceryny wytwarzane ręcznie według tradycyjnych receptur. Cena 12,50 zł.

6. Świąteczny lampion


Drewniany lampion do samodzielnego złożenia nada wnętrzu wyjątkowy klimat. Cena 10 zł.

środa, 21 grudnia 2016

Niespodzianka od Le Petit Marseillais


Wczoraj dostałam wiadomość od marki LPM, że w podziękowaniu za aktywny udział w Kampanii Ambasadorskiej otrzymam produkty z nowej linii zapachowej. Jakie było moje zdziwienie, gdy dzisiaj zapukał do moich drzwi kurier, który dostarczył mi paczkę z produktami Le Petit Marseillais. Jak zwykle kosmetyki zostały starannie zapakowane. Moim oczom ukazał się następujący widok:




W pudełku znalazłam list następującej treści:


Oba produkty: pielęgnujący krem do mycia i balsam do ciała zamknięte są w pięknych błękitnych opakowaniach, które kojarzą się z wodą, plażą i latem. Zapach różni się od dotychczasowych owocowych, słodkich nut, które kojarzą się z marką LPM. Produkty z nowej linii pachną świeżością, powietrzem, bryzą morską. Są to oczywiście pierwsze wrażenia wzrokowo-węchowe. Po przetestowaniu kosmetyków pojawi się na moim blogu opinia na ich temat. Poniżej przedstawiam fotki obu produktów.

1. Balsam do ciała odżywianie z algami morskimi i oligoelementami 200 ml


2. Pielęgnujący krem do mycia nawilżanie z algami morskimi i białą glinką 250 ml


Jeszcze raz dziękuję marce LPM za przesyłkę, której się nie spodziewałam, a która okazała się całkiem przyjemnym prezentem świątecznym ;)


sobota, 17 grudnia 2016

"Szybkie" pierniczki


Co roku planuję sobie, że na początku grudnia upiekę pierniki, ale nigdy jeszcze nie udało mi się planów piernikowych zrealizować. Tradycyjnie ratuję się lekko zmodyfikowanym przepisem Doroty, która prowadzi blog Moje wypieki, ale ciasta nie wyrabiam tradycyjnie, tylko w Thermomixie. Pierniki nie potrzebują długiego leżakowania, w zasadzie można je od razu jeść, dlatego można je przygotować przed samą Wigilią.

  
Składniki na pierniki:
300 g mąki pszennej
100 g mąki orkiszowej
2 jaja 
130 g cukru lub 150 g erytrolu
100 g masła
100 g miodu
przyprawa do piernika
1 łyżka kakao lub karobu
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Wykonanie:
Do misy thermomixa wkładamy masło i miód i podgrzewamy 2 minuty/40 stopni Celsjusza/obroty 1. Dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy ciasto 5 sekund/obroty 6, a następnie 1 minuta/obroty 6/Interwał. Wałkujemy i wykrawamy różne kształty pierniczków. Układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odstępach. Pieczemy w temperaturze 180 stopni Celsjusza przez około 10 minut. Studzimy na kratce. Dekorujemy lukrem.

Składniki na lukier:
200 g lub 150 g cukru (w zależności czy chcemy mieć lukier gęsty, czy rzadszy)
1 białko
kilka kropli soku z cytryny

Wykonanie:
Do naczynia miksującego wsypujemy cukier 20 sekund/obroty 10. Do powstałego cukru pudru dodajemy białko i sok z cytryny. Zakładamy motylek i ubijamy 1 minuta/obroty 3.

Smacznego! 

Przygotowanie i dekorowanie pierników  to świetna zabawa dla całej rodziny. Ciastka wykonałam razem z Karolinką.



piątek, 16 grudnia 2016

Wygrana w wyzwaniu czytelniczym


Od kilku lat biorę udział w wyzwaniach czytelniczych organizowanych przez wortal Granice.pl. Poza wyzwaniami głównymi, które polegają na tym, że należy w ciągu roku przeczytać deklarowaną ilość książek, pojawiają się wyzwania tematyczne. Niedawno dowiedziałam się, że kolejny raz trafi do mnie jedna z nagród głównych, czyli zestaw książek. Wyzwanie polegało na tym, że należało przeczytać wybrane książki spośród tych, które brały udział w plebiscycie "Książki na lato 2016", ocenić je i dodać opinie o nich lub ich recenzje. Właśnie odebrałam paczkę, w której znalazłam następujące tytuły:

1. Angela Marsons "Niemy krzyk"


Powieść z gatunku thriller, kryminał, sensacja. 

Opis z okładki:
"Nawet najmroczniejszych sekretów nie da się pogrzebać na zawsze…
Pięć osób zbiera się wokół płytkiego grobu, który wykopali dla dziecka. Odebrali niewinne życie i zawarli pakt. Ich tajemnice miały zostać pogrzebane na zawsze. Wiele lat później ktoś brutalnie zabija dyrektorkę szkoły, pierwszą ofiarę serii bestialskich morderstw, które wstrząsają brytyjskim regionem Black Country. Kiedy w okolicy dawnego domu dziecka zostają odkryte ludzkie szczątki, na jaw wychodzą kolejne tajemnice. Detektyw inspektor Kim Stone szybko zdaje sobie sprawę, że ściga mordercę, który zabija od dziesięcioleci. Liczba ofiar rośnie. Kim, aby schwytać mordercę, musi się zmierzyć z demonami własnej przeszłości. Czy uda jej się stawić czoła, zanim będzie za późno?"

2. Hanna Cygler "Za cudze grzechy"


Książka, która najprawdopodobniej postoi na półce, zanim po nią sięgnę. I nie chodzi tu o to, że nie podoba mi się opis, bo powód jest zupełnie inny: jest to kontynuacja powieści "W cudzym domu". Ponieważ nie czytałam pierwszego tomu, nie chciałabym zaczynać od drugiego. 

Opis książki:
"Europejska podróż pełna namiętności.
Kontynuacja powieści "W cudzym domu", to prawdziwie europejska, pełna przygód podróż. Los nikogo nie oszczędza. Rozalia skazana jest na rodzinny areszt w Krakowie, Luiza i Joachim próbują dotrzeć do Ameryki przez Paryż. Pozostali zniknęli - czyżby bez śladu? Spiski, terroryści, wybuchające bomby i namiętności nie pozwalają bohaterom cieszyć się spokojem. Nie znajdują go nawet we własnym domu. I za co to wszystko?" 

3. Jennifer Lopez "Prawdziwa miłość"


Lubię czytać biografie. Oczywiście robię to wybiórczo, bo nie każda mnie interesuje. Z tej akurat się ucieszyłam, bo lubię Jennifer Lopez, ale nie jestem maniaczką do tego stopnia, żebym kupowała wszystko, co jest związane z jej osobą. Książki na pewno nie kupiłabym, bo mam przeczucie, że jest ona z serii "Do przeczytania na jeden raz", a poza tym odstraszyłaby mnie jej cena okładkowa — 49,90 zł.

Opis książki
"To opowieść o miłości.
Zaczęło się od jej utraty. Czułam, jakby mój świat nagle się rozsypał. Potem była podróż, która mnie odmieniła. Podczas przygotowań do światowej trasy koncertowej - pierwszej w mojej karierze - musiałam stawić czoła dużym wyzwaniom i pokonać paraliżujący lęk, lecz dzięki moim niezwykłym dzieciom wyszłam z tego silniejsza niż kiedykolwiek. To historia o tym, jak odkryłam najprawdziwszą ze wszystkich miłości."

Cieszę się z wygranej i książkowej niespodzianki ;) 

niedziela, 11 grudnia 2016

Keks


Zapraszam na ciasto, które jedni uwielbiają, a inni nienawidzą. Pełen bakalii keks, bo o nim mowa, kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia. Swoim najbliższym postanowiłam zaserwować namiastkę atmosfery świątecznej i dwa tygodnie przed Wigilią upiekłam im lubiane przez nas ciasto.

Składniki:
25 dag margaryny
18 dag cukru lub 20 dag erytrolu
30 dag mąki pszennej lub 25 dag mąki pszennej i 5 dag mąki kokosowej
4 jaja
1 łyżeczka proszku do pieczenia
30 dag bakalii (u mnie mieszanka keksowa i rodzynki)
kilka kropli aromatu pomarańczowego

Wykonanie:
Margarynę utrzeć, dodawać stopniowo cukier lub erytrol i całe jajka. Następnie dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, aromat i bakalie obtoczone w mące. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Ciasto wlać do keksówki i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza przez około 55 minut. 

Smacznego!





 

niedziela, 4 grudnia 2016

Daktylowy torcik


Kolejna propozycja z serii "Słodycze bez wyrzutów sumienia". Deser prosty w przygotowaniu, wystarczy składniki wrzucić do blendera, czy thermomixa i chwilę zmiksować. Po 3 godzinach w lodówce torcik jest gotowy do spożycia. 

Składniki:
1 szklanka suszonych daktyli bez pestek
1/2 szklanki suszonej żurawiny
3/4 szklanki migdałów (mogą być dowolne orzechy)
5 łyżek wiórków kokosowych
3 łyżki karobu lub kakao

Sposób przygotowania:
Daktyle i żurawinę zalać wodą. Zostawić do namoczenia na 1 godzinę. Owoce odsączyć z wody, ale jej nie wylewać, bo może się przydać do wyrabiania masy. Daktyle i żurawinę przełożyć do naczynia miksującego, dodać migdały, wiórki i karob i zmiksować na jednolitą masę. Jeśli masa jest zbyt gęsta należy dolać wody z moczenia. Można dosłodzić, ale daktyle są na tyle słodkie, że raczej nie potrzeba dodawać cukru. Masę przełożyć do foremki i wstawić do lodówki na 3 godziny. 

Smacznego!    




sobota, 3 grudnia 2016

Projekt denko — listopad 2016 rok


Zaczął się grudzień. Dla jednych to najpiękniejszy miesiąc, który kończy się najwspanialszymi świętami w roku, dla drugich to czas pełen nerwowych przygotowań, generalnych porządków, wielkich zakupów. W tym miesiącu na moim blogu pojawią się między innymi posty dotyczące tematyki bożonarodzeniowej, ale dzisiaj przychodzę do Was z denkiem listopadowym. Zaczynamy!

 Sole do kąpieli


1. Kneipp — kryształki do kąpieli Hab dich lieb 60g
Kryształki o zapachu malin i borówek sprawiły, że kąpiel była przyjemna i bardzo odprężająca. W łazience unosił się intensywny zapach, a woda miała ładny czerwony kolor. Nie zabrakło ich na mojej liście zakupów w DM, którą właśnie kończę spisywać. Polecam!

2. Welness&Beauty — sól do kąpieli z ekstraktem z kwiatów czereśni i ekstraktem z płatków róży 160 g
Nie, nie i jeszcze raz nie! Gdy brałam ten produkt z półki sklepowej, to wiele po nim oczekiwałam. Wydawało mi się, że kryształki soli na piękny kolor zabarwią wodę, a przy tym w łazience będzie się unosił przyjemny zapach. Jednak okazało się, że woda była ledwie zabarwiona, a przy tym po prostu śmierdziało. Szkoda, bo słoiczek wypełniony dużymi kolorowymi kryształkami naprawdę wyglądał uroczo. Cena około 13 zł.

3. Body Club — sól do kąpieli o zapachu kawy 75 g
Kolejna sól, którą zapachowa jest tylko z nazwy. Produkt nawilżał skórę, odświeżał ją i dobrze rozpuszczał się w wodzie, ale niestety to, co dawało się wyczuć, nie przypominało zapachu kawy. Cena około 3,50 zł

 Włosy


W przypadku tych produktów będę monotematyczna. Każdy, kto śledzi mojego bloga wie, że pojawiają się one u mnie dosyć regularnie. 

1. Balea professional — krem do stylizacji kręconych włosów 150 ml
Uwielbiam! Nie obciążał włosów, ładnie podkreślał loki. Jeden minus tego produktu to ten, że jest on mało wydajny.

2. Marion — satynowe mleczko do kręconych włosów 120 ml
Ten kosmetyk to do tej pory jedyny spośród wielu marki Marion, który świetnie współgra z moimi włosami. Kolejne opakowanie znalazło się na mojej półce. Cena około 7 zł.

Twarz


W tej kategorii znalazły się maseczki i plastry oczyszczające.
1. Czyste Piękno — efekt botoksu, lifting i odmłodzenie
Żelowa maska w płachcie "Siła jadu żmii". Maska była bardzo mocno nawilżona dobroczynnymi substancjami. Buzia po jej zastosowaniu była gładka i przyjemna w dotyku. Mogłabym jedynie ponarzekać na wielkość maski, bo była stanowczo za duża, jak na moją twarz, co utrudniało nieco odpowiednie jej ułożenie. 

2. Czyste Piękno — efekt mezoterapii, intensywna regeneracja i odmłodzenie
O tej masce mogę napisać to samo, co o poprzedniej. Dobre działanie, ale niedopasowana wielkość.  

3. Czyste Piękno — oczyszczające plastry na czoło i brodę
Plastry z aktywnym węglem dobrze przylegały do czoła i brody. Świetnie poradziły sobie z zaskórnikami, zanieczyszczeniami, wągrami i nadmiarem sebum.


1. Bioderma — Sebium gel moussant 500 ml
Produkt, do którego chętnie wracam. Więcej na jego temat napisałam TUTAJ.  

2. Efektima — peeling+maska+ krem myjący do twarzy 3w1
W moim posiadaniu była próbka tego produktu, dlatego nie mogę o nim wiele napisać. Za jego pomocą zrobiłam sobie peeling i mogę potwierdzić, że faktycznie delikatnie oczyścił moją skórę. 

3. Sylveco — lekki krem brzozowy
Krem posiadał delikatną konsystencję, dobrze się wchłaniał, ale jak dla mnie miał zbyt ziołowy zapach.

Stopy


Czyste Piękno — maska kompres na stopy
Według producenta maska miała intensywnie nawilżać i regenerować stopy i faktycznie to robiła. Produkt spełnił obietnice producenta i to jest najważniejsze. 

Ciało


Farmona — ekskluzywne masło do ciała mięta&limonka
Produkt ten charakteryzował się przede wszystkim intensywnym, cytrusowym zapachem. Konsystencja masła była bardzo kremowa, lekka. Produkt dobrze nawilżał, łatwo się wchłaniał.

Kąpiel


1. Balea — peeling do ciała pomarańcze&mięta
W żelowej konsystencji zatopione były drobinki ścierające. Produkt dobrze radził sobie z usuwaniem martwego naskórka i przygotowaniem skóry do dalszych zabiegów. Nie do końca odpowiadał mi zapach peelingu. Nie wiem, czy wrócę jeszcze do tej wersji zapachowej.
 
2.  Le Petit Marseiliais — pielęgnujący balsam do mycia
W skład tego balsamu wchodzą masło arganowe, wosk pszczeli i olejek różany. Konsystencja tego produktu była bardzo kremowa, gładka i gęsta. Do oczyszczenia skóry wystarczyło niewiele produktu, bo zbyt duża ilość powodowała problemy z rozprowadzeniem po ciele. Kosmetyk miał bardzo ładny zapach, który jeszcze przez jakiś czas po kąpieli, był lekko wyczuwalny na skórze.

Perfumy


Lou Pre — P150  50 ml
Orzeźwiające nuty wodne wzbogacone aromatem róży, egzotycznych owoców i lekkim orzechowo — cytrusowym akcentem. 
nuty zapachowe:
nuty głowy nuty wodne, pomarańcza, świeży orzech laskowy
nuty serca — nuty kaszmirowe, drzewo sandałowe, jaśmin, melon, owoce egzotyczne, róża, heliotrop, ananas
nuty bazy ambra, bursztyn, kokos, wanilia, drzewo cedrowe.

Usta

  
Wibo — Spicy lip gloss 3 ml
Swoją opinię o tym błyszczyku wyraziłam TUTAJ.  

Na tym kończę dzisiejsze denko. Znacie te produkty? Co o nich sądzicie?

sobota, 26 listopada 2016

Victoria's Secret — Secret Escape


Kosmetyki Victoria's Secret mają wielu zwolenników. Do ich grona i ja się zaliczam. Podczas wakacji w Austrii w drogerii Müller trafiłam na sporą promocję, bo niestety produkty te nie należą do najtańszych, i skusiłam się na balsam i mgiełkę do ciała o zapachu kwiatów frezji i guawy. Kosmetyki te w swoim składzie zawierają również aloes i rumianek. 

Co o nich pisze producent?

1. Balsam do ciała — 250 ml
Nawilżający balsam do ciała szybko się wchłania, zawiera odżywczy aloes, owies i ekstrakt z pestek winogron, a także antyoksydacyjne witaminy E i C. Skóra staje się gładka i miękka w dotyku.


2. Mgiełka do ciała — 250 ml
Świeży, kwiatowy zapach wzbogacony o nawilżający aloes i relaksujący rumianek.


Moja opinia
Oba kosmetyki utrzymane są w tej samej nucie zapachowej, co pozwala dłużej cieszyć się  pięknym, kwiatowym zapachem. 
Balsam do ciała zamknięty jest w białym, plastykowym, nieprzezroczystym opakowaniu zakończonym zamknięciem typu 'klik". Balsam jest gęsty, treściwy, dobrze się rozprowadza, nie zostawia tłustej powłoki. Dobrze nawilża i wygładza, a delikatny, kwiatowy zapach długo utrzymuje się na skórze. Nie jest on oczywiście tak intensywny jak w butelce, ale jest wyczuwalny. 
Mgiełka do ciała zamknięta jest w przezroczystym opakowaniu, co pozwala kontrolować ilość pozostałego do zużycia płynu. Solidny atomizer zakończony jest długą rurką, dzięki czemu nie powinno być problemu z wypsikaniem mgiełki do ostatniej kropli. Delikatny, kwiatowy zapach określiłabym jako świeży, a nie duszący. Kosmetyk ten idealnie sprawdzi się podczas ciepłych, a nawet upalnych dni. 
Największym minusem obu produktów jest cena. Każdy z nich kosztuje około 45 zł i na pewno w regularnej cenie nie zapłaciłabym tyle za kosmetyki tego typu. Jednak, jeśli będę miała okazję kupić je w promocji, to czemu nie?

środa, 23 listopada 2016

Magdalena Witkiewicz "Pierwsza na liście"


Opis książki
"Czy najbliższej przyjaciółce potrafiłabyś wybaczyć wszystko?
Mimo tego, że zabrała Tobie to, co kochałaś najbardziej?
A gdyby jej wybór okazał się błędem?
Ina zaczęła nowe życie. Nie spodziewała się, że przeszłość zapuka do jej drzwi w najmniej oczekiwanym momencie. Patrycja w każdej chwili mogła wszystko stracić. Los postawił przed nią najtrudniejsze z zadań. Jak w ciągu kilku tygodni nauczyć ukochane córki jak żyć? Karola musiała wziąć sprawy w swoje ręce.
Wyruszyła w podróż aby odnaleźć Pierwszą na liście. Odnalazła. Ale wraz z nią wróciły bolesne wspomnienia. Mimo niezagojonych ran, dawnych zdrad, i upływającego czasu, przyjaźń wróciła. Powróciła z wielką mocą, która kruszy góry, sprawia, że niemożliwe staje się możliwe. Kolejny raz Magdalena Witkiewicz ukazała wielką siłę zwyczajnych kobiet. Ta siła jest w każdej z nas. Musimy ją tylko w sobie odkryć."

Magdalena Witkiewicz napisała ciepłą i pełną nadziei, mimo że poruszającą ważne problemy, powieść szkatułkową. Budowa klamrowa oraz dopuszczenie do głosu pięciu bohaterek, które uzupełniają swoją opowieść, sprawiają, że od historii zamkniętej na 348 stronach nie można się oderwać. Bohaterki-narratorki mają wspólny mianownik: przede wszystkim ich decyzje w pośredni lub bezpośredni sposób zdecydowały o życiu Patrycji Szafranek. Ponadto każda z nich w przeszłości przeżyła tragedię, która wpłynęła na ich teraźniejszość. Każdą z tych kobiet podziwiam, bo pomimo trudnych doświadczeń nie zamknęły się na ból i cierpienie bliźnich. Każda z nich to prawdziwa kobieta — kobieta "z krwi i kości" — każda ma wady i zalety, co nie przeszkadza im przyjąć właściwą postawę w momencie, gdy los tego zażąda.
 
Książka ta to powieść o miłości, przyjaźni, zdradzie, wybaczeniu i bezinteresownej pomocy. To również głos w sprawie banku dawców szpiku kostnego. To prośba o świadome rejestrowanie się w nim i nie odbieranie nadziei na wyleczenie osobom chorym na białaczkę. Powieść ta uczy nas, że czasami trzeba schować swoją dumę, wybaczyć i zapomnieć krzywdy wyrządzone w przeszłości i najzwyczajniej w świecie pomóc.

"Pierwsza na liście" to lektura, którą należy przeczytać, bo tematy które porusza są trudne, ale ważne. Ważne nie tylko dla osób zmagających się z białaczką i dla ich rodzin, ale również dla całego społeczeństwa, które nie zawsze wie, jak ciężka jest to choroba i jak niewiele trzeba, aby pomóc.

Kategoria: powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 348
ISBN: 978-83-7988-330-1 

sobota, 19 listopada 2016

Wibo — Spicy Lip Gloss, błyszczyk powiększający usta


Czy wierzę, że kosmetyki do ust mogą je powiększyć? Zdecydowanie nie! Nie oznacza to jednak, że nie mam takich w swoich zbiorach pomadek i błyszczyków. Dzisiejszy post poświęcę jednemu z takich produktów, a mianowicie kosmetykowi marki Wibo nr 7.

Co pisze o nim producent?
Lip gloss zawiera ekstrakt z papryczki chili, która działa pobudzająco i stymulująco. Formuła powiększająca usta powoduje seksowne powiększenie i uwydatnienie ust. Produkt przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry. Delikatna konsystencja, zapewnia efekt szklistych ust, dzięki refleksom świetlnym.  

Moja opinia
Błyszczyk zamknięty jest w klasycznym, prostokątnym opakowaniu, na którym widniej prosta szata graficzna. Przez przezroczyste opakowanie widać kolor błyszczyka i stan jego zużycia. Czarna nakrętka nie sprawia żadnych problemów. Lekko skośny aplikator dobrze dozuje i rozprowadza produkt na ustach. 


Błyszczyk ma przyjemny, delikatny zapach. Można go nakładać bez patrzenia w lustro, bo jego konsystencja nie jest lejąca, powiedziałabym nawet, że jest lepiąca i nie rozmazuje się poza kontur ust. Jeśli ktoś oczekuje wspomnianego efektu powiększenia ust, to się rozczaruje. Mrowienie, za które odpowiedzialna jest papryczka chili jest niewielkie i nie ma, przynajmniej u mnie, optycznego powiększenia ust. Błyszczyk zawiera w swoim składzie dużo rozświetlających drobinek, które bardzo ładnie odbijają światło, a przy tym doskonale trzymają się ust — nie znajdziemy świecidełek w innym miejscu, niż to, na które nałożymy kosmetyk. Niestety, wadą produktu jest jego mizerna trwałość — około 2 godziny, jeśli w tym czasie nie jemy ani nie pijemy, bo to wiąże się z jeszcze mniejszą trwałością. 
Cena za 3 ml opakowanie to około 10 zł. 


 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...