poniedziałek, 30 listopada 2015

O dwóch różnych książkach świątecznych

Kolejny post dotyczący książek, które sugerując się tytułem, miały wprowadzić w magiczny nastrój Bożego Narodzenia. Jednak każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie: czy taki nastrój osiągnął.

1. John Grisham "Darujmy sobie te święta"




Oficjalnie ogłaszam rozpoczęcie sezonu przedświątecznego: telewizja serwuje nam bajki i filmy wprowadzające w atmosferę świąteczną z nierozłącznym Kevinem na czele. W repertuarze kanałów telewizyjnych znajduje się również film „Święta Last Minute”- przezabawna komedia o małżeństwie, które postanawia zbojkotować Boże Narodzenie. W tym roku postanowiłam przeczytać króciutką powieść Johna Grishama „Ominąć święta” (inny tytuł to "Darujmy sobie te święta"), na podstawie której powstał wyżej wymieniony przeze mnie film.

Luther i Nora Krankowie, których jedyna córka Blair wyjechała na rok do Peru, postanawiają zaoszczędzić pieniądze i spędzić święta na dziesięciodniowej wycieczce. Nie biorą udziału w gorączce przedświątecznej, która ogarnęła mieszkańców miasteczka; wyłamują się z udziału w konkursie na najlepiej przystrojoną ulicę; nie zamierzają wspierać akcji charytatywnych, których w tym czasie jest sporo. Ignorowanie świąt trwa do czasu, gdy córka Kranków dzwoni i informuje rodziców o swoim powrocie do domu. Na domiar złego chce pokazać swojemu narzeczonemu, jak wyglądają obchody świąt Bożego Narodzenia.

Powieść Johna Grishama to przezabawna historia, która ukazuje święta w krzywym zwierciadle. Tradycja spotęgowana komercjalizacją i konsumpcyjnym charakterem świąt nie uznaje osób, które nie pasują do stereotypu. W powieści dominuje humor sytuacyjny momentami wyolbrzymiony do granic możliwości. Jednym słowem lekka i przyjemna opowieść w sam raz do pochłonięcia w jeden wieczór.  

2.


Będąc ciągle w atmosferze przedświątecznej sięgnęłam po książkę "Prezent na święta". Po raz pierwszy nie przeczytałam opisu, tylko zaufałam tytułowi. Niestety, rozczarowałam się. Moje rozczarowanie związane było ze zwodniczym tytułem. Spodziewałam się ciepłej opowieści, a dostałam opis ostatnich godzin życia kobiety, która trafiła do szpitala z silnym bólem głowy i została w nim z wyrokiem śmierci.

Zastanawiam się teraz, czym jest, a właściwie powinnam napisać był, tytułowy prezent dla bohaterów powieści. Śmierć, to kres życia, a co za tym idzie bolesny i smutny okres dla pozostałej na ziemi rodziny. Czy oznaczał on czas dany, aby pożegnać się z najbliższymi? Jeśli tak, to według mnie był on strasznie kiepsko opisany. Oto mamy kobietę, której pozostało kilka godzin i co ona robi? Kąpie się, maluje, ładnie ubiera, wysyła męża na zakupy do drogerii, spisuje listę spraw do załatwienia w najbliższym czasie, dzwoni do sióstr i brata,a na koniec rozmawia z każdym członkiem rodziny osobno. Po tych wszystkich czynnościach, można by rzec, spokojnie umiera.

Książkę czyta się szybko, a po jej zakończeniu czuje się pewien niedosyt.

niedziela, 29 listopada 2015

Anna Ficner-Ogonowska "Szczęście w cichą noc"


Opis książki
"Wieczór wigilijny, za oknem cisza. Pada śnieg, dom pachnie piernikiem i goździkami, na stole dodatkowe nakrycie, może zaraz ktoś przyjdzie...
To wszystko znajdziecie w najnowszej książce Anny Ficner-Ogonowskiej.
Hania pragnie spędzić wigilię z najbliższymi osobami w swym rodzinnym domu. Chce, by było jak dawniej... Zapowiada się wspaniały czas, pełen miłości, mądrych rozmów, rozkochanych spojrzeń i wyśmienitych dań.
Lektura tej magicznej opowieści, w której tradycja staje się jedną z bohaterek, z pewnością rozgrzeje serca i sprawi, że te Święta, choć obchodzone zimą, będą ciepłe i prawdziwie wyjątkowe.
Idealna książka do czytania w bożonarodzeniowy wieczór; doskonały prezent pod choinkę." 
Anna Ficner-Ogonowska jest nauczycielką, a prywatnie matką i żoną. Zadebiutowała powieścią "Alibi na szczęście". To w niej poznaliśmy sympatycznych bohaterów. Razem z nimi przeżywaliśmy upadki i wzloty. Razem z nimi płakaliśmy i śmialiśmy się. Szybko powstały dwie kolejne części tej trylogii. Ostatnio na rynku pojawiła się kolejna pozycja pani Anny "Szczęście w cichą noc".

Najnowsza książka, a właściwie, ze względu na niewielką objętość, lepiej pasowałoby określenie poradnik, broszura, wprowadza nas w magiczny czas Wigilii. Nasuwa mi się tutaj skojarzenie z propozycjami wydawniczymi dla dzieci, które w tym okresie obejmują bajki, powieści i filmy o tematyce świątecznej. Dosyć ciekawym zabiegiem jest dołączenie do właściwej treści, zeszytu Hanki. W nim to znajdują się zapiski dotyczące podziału obowiązków podczas przygotowania kolacji, złote myśli, przepisy na potrawy wigilijne.

U Hani i Mikołaja spotykają się bohaterowi z poprzednich książek. W domu panuje iście świąteczna atmosfera. W kuchni unoszą się cudowne zapachy, powstają kolejne dania, a niezastąpiona pani Irenka opowiada o tradycjach bożonarodzeniowych. Mężczyźni zajmują się dekorowanie domu i ubieraniem choinki. W tym dniu, nie ma mowy o dodatkowym pustym talerzu dla zbłąkanego gościa, gdyż ten zjawia się pod postacią znajomego Flory. Dla Hani okres przedświąteczny to również całkowite uporanie się z przeszłością. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w książce.

Padający śnieg, mróz, ciepło domowego ogniska, radość ze spotkania w gronie najbliższych osób to elementy składające się na magię najpiękniejszych świąt. Czytelnik, który w ten sposób spojrzy na "Szczęście w cichą noc" będzie usatysfakcjonowany. Jednak mi brakuje tutaj pewnego zamieszania i gwaru, który panuje, gdy w jednym miejscu spotyka się tyle osób. Miałam wrażenie, że poza Hanią, która relacjonuje wydarzenia, panią Irenką, która snuje piękne opowieści świąteczne i Dominiką, którą zawsze widać i słychać, pozostali bohaterowie są widzami. Oczywiście, kilka kwestii miał Mikołaj, Danusia i dziewczynki, ale zaliczyłabym to raczej do epizodów.

Niestety, książka nie porywa również ze względu na fabułę. Toczy się ona wolno, spokojnie, tak jak powinny wyglądać święta Bożego Narodzenia. Mam wrażenie, że motywem przewodnim powieści jest zebranie w jednym miejscu i przypomnienie młodszym czytelnikom tradycji wigilijnych i potraw, które powinny gościć na stołach.

Wielki ukłon kieruję w stronę wydawnictwa za przepiękną okładkę. Wprowadza nas ona w treść, uspokaja i zapowiada chwilę relaksu z książką i kubkiem ciepłej herbaty.

Podsumowując: "Szczęście w cichą noc", to ciepła, magiczna opowieść skierowana do młodszego pokolenia. Przypomina o tym, że ważne są tradycje, że pomimo czasu, w którym przyszło nam żyć, pomimo tego, że szukamy swojego szczęścia na całym świecie, najważniejsza jest rodzina. I nie chodzi tu tylko o samą kolację wigilijną, ale również o przygotowania do niej. To czas wyciszenia, bliskości i naładowania "akumulatorów" na kolejny rok.  

Kategoria: Powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 176
ISBN: 9788324027934

sobota, 28 listopada 2015

Lois Battle "Pensjonat"


Opis książki
"Bestsellerowa książka Lois Battle to zabawna opowieść o rodzinie i relacjach między bliskimi ludźmi. To także pełna ciepła historia, do której chętnie powraca się przez cały rok. W rodzinnym domu spotykają się cztery kobiety – Josie Tatternall i jej dojrzałe córki: Cam, Evie i Lila. Łączy je więź pełna skrajnych uczuć i cichych pretensji. Po latach postanawiają naprawić błędy z przeszłości. Czy uda im się tym razem i zasiądą radośnie przy świątecznym stole?"

Piękna, przyciągająca uwagę okładka powieści Lois Battle jest trochę zwodnicza. Sugeruje nam, że przeczytamy ciepłą opowieść świąteczną zapełnioną szczęśliwymi postaciami. Jednak zagłębiając się w treść zostajemy mile zaskoczeni. Nie ma bowiem w niej bajkowego życia z lukrowanymi postaciami. Zamiast tego dostajemy świetnie napisaną powieść o trudnych relacjach w rodzinie. Mało tego, wiele rodzin z naszego otoczenia może identyfikować się z jej bohaterami.

Tytułowy "Pensjonat" prowadzi Josie Tatternal, matka dojrzałych już kobiet: Cam, Evie, Lili. Ich relacje nie należą do najłatwiejszych. Wzajemne urazy z dzieciństwa, pretensje i niedomówienia doprowadziły do tego, że poza więzami krwi nic je nie łączy.

Josie regularnie spotyka się ze swoimi przyjaciółkami. Jeden z tak zwanych babskich wieczorków ma tragiczny finał. Koleżanka Peatsy trafia do szpitala z podejrzeniem ataku serca. Josie zaczyna myśleć o upływającym życiu i spontanicznie zaprasza córki na Wigilię do swojego domu. One, również spontanicznie, zaproszenie przyjmują. Pomimo nadziei związanych z atmosferą świąteczną, Wigilia kończy się katastrofą. Rodzinne święta zmieniają się we wzajemne oskarżenia sióstr. Obrażone na siebie zostawiają matkę samą i wracają do swoich domów. Nadchodzi kolejna Wigilia i kolejne rodzinne spotkanie. Jaki będzie miało przebieg? Co wydarzyło się w ciągu roku? Czy kobiety stały się sobie bliższe?

"Pensjonat" to mądra książka. Książka, która daje nadzieję na lepsze jutro. Porusza ważne tematy. Pokazuje, jak trudne są relacje międzyludzkie i jak niewiele potrzeba, żeby osoby, tak bliskie sobie oddaliły się od siebie. Aby dobrze poznać motywy postępowania bohaterek wracamy w retrospekcjach do ich dzieciństwa. A jak wiadomo, to ten okres kształtuje charakter i wpływa na to, jak postępujemy w dorosłym życiu.

Dzięki tej lekturze uświadamiamy sobie, jak ważna jest rodzina. Rodzina, z którą utrzymuje się dobre kontakty przez cały rok. Wreszcie, że wszystkie niedomówienia, pretensje i żale powinny być wyjaśniane na bieżąco. Unikniemy wtedy sytuacji, w której członkowie najbliższej rodziny będą traktowali się jak obcy ludzie.  

Kategoria: Powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 382
ISBN: 978-83-08-04792-7
 

niedziela, 22 listopada 2015

Syis — krem pod oczy professional


Co o nim pisze producent?
Krem zawiera ekstrakt z tarczycy brytyjskiej, która zapobiega tworzeniu zasinień i ciemnych obwódek pod oczami. Zawarte w kremie kolagen i elastyna działają regenerująco. Witamina B3 stymuluje produkcję ceramidów i poprawia barierę lipidową naskórka.

Moja opinia
Krem zamknięty jest w wygodnym, prostym i eleganckim opakowaniu. Do aplikacji kosmetyku służy wygodna pompka, która działa bez zarzutu: nie zacina się ani nie psuje. Opakowanie jest na tyle przezroczyste, że widać, ile produktu jeszcze zostało. 


Kosmetyk sprawdza się u mnie dobrze. Nie mam raczej problemów z wiecznie siną okolicą oczu czy z ciemnymi obwódkami, więc ciężko jest mi się wypowiedzieć w kwestii niwelowania tych niedoskonałości. Niemniej jednak krem świetnie nawilża te okolice, nie powoduje podrażnień, nie uczula. Po miesiącu stosowania zauważyłam, że moja skóra stała się bardziej napięta i elastyczna. Kosmetyk ma odpowiednią konsystencję, szybko się wchłania, nadaje się do stosowania pod makijaż. Posiada delikatny zapach, który na szczęście nie drażni i nie przebija. 


Ja krem pod oczy Syis znalazłam we wrześniowym ShinyBoxie i raczej nie kupiłabym go w regularnej cenie. W związku z tym, że nie potrzebuję specjalistycznego kremu na problemy z okolicą oczu, a jedynie nawilżenia i uelastycznienia skóry, uważam że cena 29 zł za 15 ml produktu jest zbyt wygórowana.

sobota, 21 listopada 2015

Muffinki "Makowe Panienki"


Proste w wykonaniu, szybkie w przygotowaniu, znikają błyskawicznie, czyli piegowate muffinki. Do przygotowania tych słodkości nie potrzeba miksera, wystarczą dwie miski i łyżka.

Składniki suche:
250 dag mąki pszennej
1 szklanka cukru trzcinowego
1/2 szklanki suchego maku
2 cukry waniliowe
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Składniki mokre:
2 jajka
1/2 szklanki oleju roślinnego
1 szklanka mleka

Wykonanie:
W jednej misce wymieszać składniki suche, a w drugiej mokre. Następnie połączyć zawartość obu misek i  wymieszać. Masą napełnić foremki do 3/4 wysokości i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni Celsjusza. Muffinki piec około 25 minut. 

Smacznego!



niedziela, 15 listopada 2015

Kampania Streetcom — opinia na temat ciasteczek dr Gerard


Wszystkie ciastka ze słodkiej paki zostały przetestowane zarówno przeze mnie, moich najbliższych, znajomych i dzieci, które świętowały urodziny mojej córci. W związku z tym kampanię uważam za zakończoną. Teraz podzielę się przemyśleniami na temat słodkości dr Gerarda. 


Dr Gerard oferuje szeroką gamę produktów, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Nie uznaję ciastek zamiast śniadania, dlatego WitAM — pełnoziarniste z mlekiem i witaminami, świetnie sprawdziły się jako przekąska w pracy. Dzieciom najbardziej smakowały KreMisie. Według nich prezentowały się też najlepiej. Śmietanowy krem oblany słodką czekoladą, według mnie tworzy zbył słodką kompozycję, wzbudził najwięcej ochów i achów ;). Taki sam entuzjazm wywołały Malti Keksy z kremem mlecznym. Córcia brała je do szkoły i częstowała nimi kolegów i koleżanki. Mniejszym uznaniem cieszyły się natomiast Malti Keksy jogurtowe. W porównaniu z ciemnymi odpowiednikami były, według małych testerów, zbyt kwaskowate. Dużo pozytywnych opinii zebrał też Pryncy Torcik czyli mały okrągły wafelek smakiem zbliżony do kolejnych testowanych ciastek — Pryncypałków klasycznych. W paczce dodatkowo znalazły się Pryncypałki kokosoweDla mnie, osoby jak najbardziej kokosożernej, ta wersja była idealna. Mieliśmy również okazję spróbować kolejnych ciastek z nadzieniem kokosowym, tzn. Pasji czyli kruchych ciastek. Na koniec ciastkowi faworyci mojego syncia Mafijne śmietankowo-cytrynowe. Polubił je za kruchość herbatników i niesamowity smak kremu. Moimi ulubionymi ciastkami zostały natomiast Rurki waflowe z kremem o smaku śmietanowym. Dwukolorowe, rozpływające się w ustach rurki sprawiły, że ciężko było się od nich oderwać. Idealnie nadawały się do popołudniowej kawy. 

 Ciastka dr Gerarda na pewno jeszcze zagoszczą na naszym stole. 

 

czwartek, 12 listopada 2015

Iwona Słabuszewska-Krauze "Ostatnie fado"


Opis książki
"Dominiku,
Prosiłeś, żebym śpiewała dla Ciebie fado i robiłam to. A teraz śpiewam fado o nas, a nie dla nas. Chcę Ci powiedzieć, że nie wiem, czy warto tak kochać. Po tym wszystkim, co się stało, niczego nie jestem pewna...

Alicja, poruszona listem tajemniczej Rosy, wyrusza do Lizbony, by odnaleźć śpiewaczkę i posłuchać historii dawnej miłości. Na uliczkach starego miasta, w opowieściach lizbończyków, w melodii przeszłości Alicja odkrywa tajemnicę sprzed lat...

Przenieś się do miasta muzyki i poezji.
Posłuchaj opowieści o sile uczucia.
Poczuj tęsknotę fado."

Fado czyli los, przeznaczenie, to gatunek muzyczny, który powstał w XIX wieku w biednych dzielnicach portowych miast Portugalii, głównie w Lizbonie. Iwona Słabuszewska-Krauze zaprasza czytelników w podróż jego śladami.

Alicja, Polka, która mieszka i pracuje w Dubline zostaje poproszona przez ulubionego kuzyna Dominika o wysłanie listu do tajemniczej adresatki, niejakiej Rosy Moreto, która mieszka w Portugalii. Zaintrygowana dziewczyna postanawia wbrew obietnicy złożonej kuzynowi, doręczyć list osobiście. Chce w ten sposób poznać Dominika, który w młodości sporo czasu spędzał w podróżach i zawsze opowiadał ciekawe historie. Alicja nie przypuszczała nawet, że wycieczka ta zamieni się w pasjonującą wyprawę śladami fado. 

Fabuła rozgrywa się w dwóch czasoprzestrzeniach. Osobiście lubię narracje, które prowadzone są na dwóch płaszczyznach, bo zabieg ten pozwala spojrzeć na przedstawiane miejsca czy zdarzenia z różnych perspektyw. Obraz współczesnej Lizbony przeplata się z tym, który w swym przewodniku opisał na początku XX wieku Fernando Pessoa. Alicja staje się szczęśliwą posiadaczką książki "Lizbona. Co turysta zobaczyć powinien", autorstwa Pessoi, która stanowi dla niej swoisty przewodnik zarówno po mieście, jak i w głąb siebie. Bodźcem do zastanowienia się nad własnym życiem jest również spotkanie z tajemniczą, oschłą kobietą, która w rezultacie okaże się mimowolnym przewodnikiem, dzięki któremu Alicja zgłębi tajniki fado. 

"Ostatnie fado" to również wspaniała powieść obyczajowa z szeroko zarysowanym tłem społecznym. Czytając, mamy wrażenie, że wraz z bohaterką przemierzamy uliczki lizbońskie, pijemy kawę i czujemy zapach świeżego pieczywa. Wraz z nią obserwujemy życie zwykłych ludzi, widzimy spotkania przy grillu, z którego unosi się zapach sardynek, sprawdzamy, czy miejsca, które opisał Pessoa są faktycznie warte uwagi. 

Książka ma w sobie to Coś! Sprawia ono, że nie możemy się od niej oderwać, a zamykając ostatnią stronę, dziwimy się, że to już koniec. 
Kategoria: powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-7515-043-8

sobota, 7 listopada 2015

Czekoladowe ciasto z czerwonej fasoli


Ostatnio, z myślą o wypiekach, kupiłam puszkę czerwonej fasoli. Dzisiaj postanowiłam ją wykorzystać i oto mamy szybkie i łatwe w przygotowaniu ciasto w sam raz do popołudniowej kawy ;)

Składniki na ciasto:
1 puszka czerwonej fasoli konserwowej
2 jajka
10 dag jogurtu naturalnego
10dag cukru brązowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
4 łyżeczki kakao
3 łyżki otrębów żytnich
garść suszonej żurawiny

Wykonanie:
Fasolę odlać z zalewy i opłukać ziarna. Fasolę przesypać do miski, dodać jajka i dokładnie zmiksować blenderem. Do jednolitej masy dodać jogurt, cukier, proszek do pieczenia, kakao, otręby i żurawinę. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Ciasto wylać do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza. Piec przez 45 minut. Upieczone ciasto pozostawić do ostygnięcia. 

Składniki na masę:
15 dag orzechów krojonych

10 dag cukru kryształu

10 dag masła

1 cukier waniliowy

3 łyżki wody
Wykonanie:
Wszystkie składniki zagotować, przestudzić i wyłożyć na upieczony placek.
Smacznego!

piątek, 6 listopada 2015

Anna Fryczkowska "Kurort Amnezja"


Opis książki:
"Jedna zapomniała o wszystkim, druga wolałaby nie pamiętać. Mistrzyni suspensu w nowej powieści o zemście i miłości.

Dwie kobiety i wakacyjny kurort w środku zimy. Wandę, trzydziestoletnią wdowę, przywiodła do Brzegów chęć zemsty na kobiecie, która zrujnowała jej życie. Dwudziestolatka Marianna nie zdaje sobie sprawy, jaką rolę w tym odegrała – straciła pamięć po tragicznym wypadku i przechodzi tutaj rekonwalescencję pod bacznym okiem narzeczonego.
Konfrontacja kobiet, po ich życiowych zawirowaniach, jest zaskakująca i dla nich samych, i dla czytelnika.
Miłość i żałoba, zbrodnia i kara, ucieczka przed przeszłością i szukanie tożsamości.
Mroczna, o silnym ładunku emocji powieść, z suspensem godnym samego Hitchcocka. "

"Kurort Amnezja" to ciekawa, ale i zaskakująca powieść Anny Fryczkowskiej. Już na "dzień dobry" szokuje nas tytuł, a mianowicie zlepek dwóch słów całkowicie przeciwstawnych znaczeniowo, tzw. oksymoron. "Kurort" to miejsce, które kojarzy nam się z wypoczynkiem, relaksem i dobrą zabawą, natomiast "amnezja" to zanik pamięci. Dodając do tego miejsce akcji, którym jest morze zimą, a więc niezbyt ciekawa pora roku do odpoczynku nad wodą, mamy ciężką, przygnębiającą lekturę.

Jest to powieść obyczajowa, kryminał i powieść psychologiczna w jednym. Autorka skupiła się głównie na emocjach kobiet, które krzywdziły i były krzywdzone. Wanda i Marianna: dwa typy osobowości, dwie różne historie. Kobiety, które z rywalek? (świadomych lub nie) stały się ofiarami tego samego mężczyzny — męża jednej a kochanka drugiej. Wanda, wdowa nie dość, że w wypadku samochodowym straciła męża, to dowiedziała się jeszcze, że od dłuższego czasu była zdradzana. Marianna przeżyła wypadek samochodowy, którego konsekwencją jest amnezja. Wyjaśnieniem zagadki i bodźcem do odzyskania pamięci staje się mały, niepozorny, żółty notes mężczyzny ważnego w życiu obu kobiet. Autorka w "Kurorcie Amnezja" przeprowadza nas przez kolejne etapy żałoby i ukazuje powolny proces odzyskiwania pamięci.

Lektura ta, to również świetnie nakreślony obraz polskiej prowincji. Tętniący życiem w porze letniej, kurort, zimą zamienia się w senną miejscowość, w której wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Każdy obcy, nowy element, który burzy statyczny, zimowy obraz staje się tematem plotek, obserwacji i wnikliwej analizy.

Książka "Kurort Amnezja" nie jest łatwa w odbiorze, nie da się jej przeczytać od deski do deski. Wymaga chwili zastanowienia, refleksji i zadumy. Nie jest też lekturą trudną, w której wątki psychologiczne ujęte są w strumień świadomości. Ma ona swój charakter i specyficzny nastrój, którym warto się chociaż na chwilę otoczyć.

Kategoria: Powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 424
ISBN: 978-83-7961-061-7

środa, 4 listopada 2015

Projekt denko — październik 2015 rok


Kolejny miesiąc, kolejny projekt denko. Tym razem produktów jest niewiele, ale jak już wspominałam, związane jest to z tym, że mam na półce po 2-3 kosmetyki jednego typu i stosuję je zamiennie, w zależności od nastroju.

Olejek do kąpieli i żele pod prysznic
 

Farmona — olejek do kąpieli tutti frutti liczi & rambutan
Obszerna opinia na jego temat pojawiła się na moim blogu tutaj. Bardzo dobry produkt, do którego na pewno powrócę.

Original sourence lime 
Przyjemny, intensywnie limonkowy zapach. Myje i odświeża skórę, ale mam wrażenie, że jest mało wydajny. Być może wrócę jeszcze do niego.

Balea — żel pod prysznic i szampon do włosów dla dzieci
Ładny zapach, dobrze się pieni, nie wysusza skóry ani nie podrażnia. Świetnie sprawdził się jako żel pod prysznic. Nie wypowiem się na jego temat jako szamponu do włosów, bo osobiście nie uznaję produktów, które łączą w sobie te dwie funkcje.


Avon — mleczko do kąpieli kwiat lotosu & aloes
Przyjemny, delikatny zapach, dobrze się pieni, nie wysusza skóry. Produkt bardzo wydajny, a co za tym idzie opłaca się go kupić. Co jakiś czas wracam do tych płynów i mleczek, bo dosyć je lubię.


Lou Pre — antyperspirant R134
Nie podrażnia skóry, przyjemnie pachnie, chroni przed potem. Używam już kolejne opakowanie.

Krem Nivea
Uniwersalny krem, który nie uczula i nie podrażnia. Pozostawia co prawda tłustą powłokę, ale na noc sprawdza się idealnie. Świetny również dla dzieci. Zawsze stoi u mnie na półce.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Joanna Szczęsna, Anna Bikont "Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej"


Opis książki
"Pamiątkowe rupiecie" są pierwszą pełną biografią Noblistki, gruntownie uzupełnioną w stosunku do wydania, które ukazało się po Nagrodzie Nobla. Autorki dopisały historię burzliwych i bujnych ostatnich piętnastu lat życia Poetki. Dotarły do wielu nieznanych dotąd szczegółów z jej życia, wzbogaciły niepublikowanymi nigdzie fotografiami. Portret niezwykłej bohaterki tej opowieści nabrał powagi i głębi, nie tracąc przy tym swej lekkości. Śmierć Poetki zamknęła jakiś rozdział w historii polskiej literatury. Czytając tę fascynującą biografię, pełną anegdot i wierszy, opisów podróży i przyjaźni, możemy posmakować klimatu Epoki Szymborskiej."

Wisława Szymborska to polska noblistka, która tak naprawdę nie chciała zdobyć tej prestiżowej nagrody. Przerażała ją cała otoczka związana z Nagrodą Nobla. Gdy tylko mogła odmawiała spotkań, wywiadów, wyjazdów. Jakże odmienna była jej postawa od postawy dzisiejszych celebrytów. W przeciwieństwie do nich starannie chroniła swoją prywatność. Udzieliła tylko kilku wywiadów, do których odsyłała kolejnych dziennikarzy. Najwięcej o jej życiu prywatnym wiedzieli przyjaciele i osobisty sekretarz Michał Rusinek.

Anna Bikont i Joanna Szczęsna przez wiele lat pisały biografię Wisławy Szymborskiej. Zgodnie przyznały, że była to ciężka praca, ponieważ nie mogły liczyć na poetkę, która wielu faktów nie pamiętała, przygotowywały się, czytając felietony zatytułowane "Lektury nadobowiązkowe", przeprowadzając liczne rozmowy z jej znajomymi i przyjaciółmi oraz oglądając zdjęcia. Zresztą ogrom włożonej pracy widać w imponującej bibliografii.

Z książki wyłania się obraz ciepłej, skromnej kobiety. Oczywiście, nie jest to ideał. Na swoim sumieniu ma "grzechy" młodości. Jednym z nich jest epizod komunistyczny. Pisała wiersze na cześć Stalina, należała do partii, ale po czasie z niej wystąpiła.

Wisława Szymborska poza pisaniem wielkiej poezji zajmowała się też twórczością niższych lotów, można wręcz rzec kiczem. Znana była z układania limeryków, obdarowywania przyjaciół własnoręcznie robionymi kartkami. Często organizowała dla znajomych loteryjki. Nie cierpiała teatru, ale kochała film. Uwielbiała serial "Niewolnica Isaura". Gości częstowała austriackimi zupkami w proszku, później pizzą. Mroziła skrzydełka z KFC.

Poetka poznała wielu wspaniałych ludzi, z którymi przyjaźniła się. Ciekawe są rozdziały poświęcone jej relacji z Adamem Włodkiem, Kornelem Filipowiczem, Czesławem Miłoszem i Michałem Rusinkiem. Ten ostatni, chociaż sporo młodszy od pracodawczyni, znakomicie się z nią rozumiał. Z oddaniem pełnił funkcję osobistego sekretarza.

"Pamiątkowe rupiecie" to również zbiór unikalnych zdjęć Wisławy Szymborskiej. Na szczególną uwagę zasługują te prywatne, robione w gronie najbliższych znajomych. Oddają one urok osobisty poetki, jej skromność i dobrotliwy uśmiech.

W książce pań Bikont i Szczęsnej znajdziemy wiele anegdot, ciekawostek, smaczków. Każdy, kto chciałby poznać bliżej naszą nieżyjącą już noblistkę, powinien sięgnąć po jej biografię.
 
Kategoria: biografia
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 576
ISBN: 978-83-240-1931-1 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...