Opis książki
"Rose i Nina, mimo że żyją w zupełnie innych czasach, mają bardzo podobne
doświadczenia. Obie wyruszają w podróż do miasta świateł ze złamanym
sercem. Obie, wbrew faktom, żywią nadzieję, że pobyt w Paryżu przyniesie
ukojenie. Czy te oczekiwania się spełnią?Podążająca śladem Róży
Nina pragnie wyjaśnić zagadkę serii kradzieży obrazów słynnej malarki.
Na jej drodze pojawi się fascynujący i tajemniczy kolekcjoner sztuki z
Argentyny. Razem spróbują się dowiedzieć, kto i dlaczego kradnie dzieła
Rose de Vallenord.
Tylko czy na pewno Nina może mu zaufać?
Małgorzata
Gutowska-Adamczyk znów zabiera czytelników w fascynującą podróż do
dziewiętnastowiecznej i współczesnej Francji, snując opowieść o dwóch
wyjątkowych kobietach. Równie ważnym bohaterem książki czyni Paryż –
niezwykłe miasto, w którym zarówno cierpienie, jak i szczęście odczuwa
się ze zdwojoną intensywnością.
Po bestsellerowej "Cukierni Pod
Amorem" zapraszamy na kolejną wyśmienitą ucztę literacką, która urzeka
opowieścią o czasach minionych, pełnych nostalgicznego piękna."
Uwielbiam powieści, które przenoszą mnie w przeszłość. Lubię wyobrażać
sobie ludzi z epoki, czuć atmosferę tamtych dni. Dziwne, ale nie
przepadam zbytnio za filmami kostiumowymi. Odbierają mi one możliwość
tworzenia klimatycznego tła dla przedstawianych zdarzeń.
Serię "Podróż do miasta świateł" rozpoczęłam, jak już wspominałam, od tyłu. Ponieważ najpierw do mojej biblioteczki trafiła wygrana książka "Rose de Vallenord", a nie miałam dostępu do "Róży z Wolskich" — sięgnęłam po ten pierwszy tytuł. Nie ukrywam, że moją uwagę przyciągnęła piękna okładka, iście z XIX wieku.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk prowadzi narrację dwutorowo. Fragmenty, które przenoszą nas w koniec XIX i początek XX wieku opisują historię Róży z Wolskich Vallenord. Natomiast fragmenty współczesne opisują perypetie Niny Hirsch, historyk sztuki, która pisze pracę na temat twórczości Rose de Vallenord. Akcja osadzona jest we Francji, w głównej mierze w Paryżu.
Nina zbiera materiały do pracy naukowej. Idzie jej to opornie. Wydarzenia nabierają tempa, gdy poznaje tajemniczego Rubena. W zasadzie wątek ten przypomina mi początek znajomości Róży z Jean-Pierrem. Nie chciałabym streszczać książki, dlatego napiszę jedynie, że Nina przeżyje chwile uniesień oraz grozy.
Według mnie najciekawszy w całej powieści jest wątek Róży. W retrospekcjach autorka doskonale oddała atmosferę epoki i przemian, które następowały. Dzięki niej przebywamy na dworach arystokratycznych, chłoniemy atmosferę miasta miłości i sztuki, z klimatycznymi kawiarniami i wystawami. Jesteśmy świadkami rewolucji w wielu dziedzinach życia. Dowiadujemy się, jaka panuje opinia o niezamężnych kobietach oraz, co przeżywa na co dzień osoba wchodząca do sfery arystokratycznej. Tę, wydawałoby się, beztroskę i radość przyćmiewają działania wojenne, które nie ominęły Francji. Na tle wydarzeń społeczno-politycznych poznajemy dzieje polskiej malarki. Jej życie nie było usłane różami, jednak do końca walczyła. Walczyła o siebie, swoje marzenia, swoje szczęście. Uważam, że poniekąd udało jej się to. Należy cały czas mieć w pamięci okres historyczny, o którym mówimy i rolę kobiety, jaką jej w nim przypisywano. Trochę gorzej poradziła sobie autorka z wątkiem współczesnym. Zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że po zamknięciu książki miałabym ochotę powiedzieć — wow!
Mimo tego uważam, że jest to książka godna polecenia na zbliżające się długie jesienne wieczory.
Serię "Podróż do miasta świateł" rozpoczęłam, jak już wspominałam, od tyłu. Ponieważ najpierw do mojej biblioteczki trafiła wygrana książka "Rose de Vallenord", a nie miałam dostępu do "Róży z Wolskich" — sięgnęłam po ten pierwszy tytuł. Nie ukrywam, że moją uwagę przyciągnęła piękna okładka, iście z XIX wieku.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk prowadzi narrację dwutorowo. Fragmenty, które przenoszą nas w koniec XIX i początek XX wieku opisują historię Róży z Wolskich Vallenord. Natomiast fragmenty współczesne opisują perypetie Niny Hirsch, historyk sztuki, która pisze pracę na temat twórczości Rose de Vallenord. Akcja osadzona jest we Francji, w głównej mierze w Paryżu.
Nina zbiera materiały do pracy naukowej. Idzie jej to opornie. Wydarzenia nabierają tempa, gdy poznaje tajemniczego Rubena. W zasadzie wątek ten przypomina mi początek znajomości Róży z Jean-Pierrem. Nie chciałabym streszczać książki, dlatego napiszę jedynie, że Nina przeżyje chwile uniesień oraz grozy.
Według mnie najciekawszy w całej powieści jest wątek Róży. W retrospekcjach autorka doskonale oddała atmosferę epoki i przemian, które następowały. Dzięki niej przebywamy na dworach arystokratycznych, chłoniemy atmosferę miasta miłości i sztuki, z klimatycznymi kawiarniami i wystawami. Jesteśmy świadkami rewolucji w wielu dziedzinach życia. Dowiadujemy się, jaka panuje opinia o niezamężnych kobietach oraz, co przeżywa na co dzień osoba wchodząca do sfery arystokratycznej. Tę, wydawałoby się, beztroskę i radość przyćmiewają działania wojenne, które nie ominęły Francji. Na tle wydarzeń społeczno-politycznych poznajemy dzieje polskiej malarki. Jej życie nie było usłane różami, jednak do końca walczyła. Walczyła o siebie, swoje marzenia, swoje szczęście. Uważam, że poniekąd udało jej się to. Należy cały czas mieć w pamięci okres historyczny, o którym mówimy i rolę kobiety, jaką jej w nim przypisywano. Trochę gorzej poradziła sobie autorka z wątkiem współczesnym. Zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że po zamknięciu książki miałabym ochotę powiedzieć — wow!
Mimo tego uważam, że jest to książka godna polecenia na zbliżające się długie jesienne wieczory.
O pierwszym tomie serii pisałam TUTAJ.
Kategoria: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 480
ISBN: 978-83-10-12329-9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz