czwartek, 19 marca 2015

Gunilla Fagerholm "Niebieskie oczy, czarny ląd"



Z okładki: 
"Szukając raju, możesz trafić do prawdziwego piekła!
Przeprowadzka z zimnej Szwecji do skąpanej w słońcu Kenii była marzeniem Gunilli i jej męża. Sprzedali wszystko, rzucili świetnie prosperującą firmę i wyjechali do Afryki. Farma, własny hotel, egzotyka, wydawało się, że budują raj na Ziemi! Niestety, rzeczywistość szybko przerodziła się w prawdziwe piekło: przemoc, bieda, choroby i korupcja... Czy tytułowi niebieskoocy sprostali wyzwaniom, jakie postawił przed nimi czarny ląd?"

Opowiem Wam dzisiaj o książce, która bardzo mnie rozczarowała i której nie polecam. Sięgnęłam po nią, jak to zazwyczaj bywa, zachęcona opisem, jednak zachwyt mój szybko się ulotnił.

Autorka, a jednocześnie narratorka wraz z mężem postanawiają zamknąć swoje dotychczasowe życie w Szwecji i rozpocząć nowe w Kenii. Pełni dobrych intencji dopełniają formalności i zaczynają budować swój dom na Czarnym Lądzie. Niestety, mentalność europejska jest całkowicie odmienna od afrykańskiej. Okazuje się, że wszechobecna jest korupcja, że nikomu nie można ufać. Pomimo tego, że budują hotel, dają pracę ludziom, pokazują im, jak usprawnić wykonywanie niektórych czynności, pomagają w zbiórkach pieniędzy, realizują wiele ciekawych projektów, nie są mile widzianymi sąsiadami. Okradają ich pracownicy, a z upływem lat czują się coraz bardziej zagrożeni. W końcu zmuszeni są opuścić Afrykę i ponownie zacząć życie w Europie.

Gunilla spisując swoje wspomnienia wielokrotnie się powtarza. W kółko czytamy o tym, co jedli, kto spędzał noc w hotelu i co dla niego ugotowali. Często podkreśla też, że razem z mężem byli łatwowierni i notorycznie dawali się okradać pracownikom. Czytając książkę miałam wrażenie, że autorka ma za złe tubylcom to, że nie postępują jak Europejczycy. Zapomina chyba przy tym, że to ona z mężem przyjechała do Afryki i że to ona zamieszkała na obcym kontynencie. Ponadto małżeństwo ciągle coś planuje, a rzeczywistość te plany krzyżuje. W powieści w magiczny sposób — na zasadzie "ni z gruszki, ni z pietruszki" — pojawiają się i znikają nowe postacie. W fabule panuje chaos, a styl pisarski równa się zeru.

W książce brakuje mi egzotycznego klimatu. Szczerze powiedziawszy, sięgając po "Niebieskie oczy, czarny ląd" miałam ochotę przenieść się w ten odległy zakątek ziemi. Chciałam poczuć zapach lasu tropikalnego, zobaczyć faunę i florę, spocić się w porze suchej i ochłodzić w deszczowej. Jednak nie było mi to dane, a szkoda.

Podsumowując, mogę napisać, że doświadczenie z kilku lat spędzonych w Afryce mogło zaowocować wspaniałą opowieścią, od której nie można byłoby się oderwać. Szkoda tylko, że nie zostało ono w ciekawy sposób przelane na papier. 

Ja tę książkę zmęczyłam i na pewno nie polecam jej osobom, które chciałyby poczuć i zobaczyć oczyma wyobraźni Afrykę, bo mocno się rozczarują. 

Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy    
Liczba stron: 384
Format: 14,3 x 20,5 cm
ISBN: 978-83-61171-37-9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...