Jakiś czas temu wspominałam, że zostałam ambasadorką marki LPM i w ramach kampanii ambasadorskiej otrzymałam produkty do przetestowania. Jednym z nich był kremowy żel pod prysznic malina i piwonia. Dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami opinią na jego temat.
Co o nim pisze producent?
Moja opinia
Żel LPM zamknięty jest w plastykowym, nieprzezroczystym, prostym opakowaniu o pojemności 250 ml. Butelka ma bardzo wygodny kształt, dobrze się ją trzyma i nie ma obawy, że wyślizgnie się pod prysznicem. Ma bardzo prostą szatę graficzną utrzymaną w różowym kolorze. Z jednej strony może to być wada, a z drugiej zaleta tego produktu. W czasach, w których producenci prześcigają się w projektowaniu nowoczesnych, bogatych we wzornictwo opakowań kosmetyków, marka LPM postawiła na ascetyzm, co z jednej strony przyciąga wzrok, a z drugiej może odpychać potencjalnego klienta ze względu na skojarzenia z czasami PRL-u. Mi szata graficzna produktów LPM w niczym nie przeszkadza. Butelka zamyka się na "klik". Zamknięcie jest stabilne — nie psuje się ani nie odłamuje.
Wiele osób twierdzi, że czuje zarówno malinę, jak i piwonię. Dla mnie dominującym zapachem jest piwonia, malina natomiast jest słabo wyczuwalna. Zapach jest dosyć intensywny, ale nie nachalny. Jego dużą wadą jest to, że nie utrzymuje się długo na skórze. Konsystencja, jak sam opis wskazuje jest kremowa, ale niestety dosyć rzadka. Z tego powodu produkt przelewa się pomiędzy palcami, a co za tym idzie, traci na swojej wydajności.
Żel świetnie się pieni i łatwo spłukuje. Dobrze oczyszcza skórę, pielęgnuje ją i nie wysusza. Nie ma właściwości nawilżających, ale nie jest to główna cecha produktów do mycia. Uważam, że żel powinien radzić sobie z myciem i odświeżaniem skóry, a balsam do ciała ma ją odpowiednio nawilżyć. Za 250 ml trzeba zapłacić około 9 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz