Opis książki:
"Kasia, absolwentka warszawskiej SGGW, przyjeżdża w Bieszczady, by zebrać
materiał do pracy doktorskiej o wilkach. W stacji naukowej przebywają
już Olgierd i Marcin. Mężczyźni nie wierzą, że ich nowa towarzyszka
wytrzyma trudy życia w lesie. Kasia jednak okazuje się osobą nie tylko
odporną na niewygody, ale też wyjątkowo odważną. Pierwsza nocna
obserwacja wilków staje się początkiem wielkiej fascynacji Katarzyny, a
kolejne, coraz bliższe spotkania z watahą sprawiają, że między
dziewczyną a wilkami wytwarza się niemal mistyczną więź. W jej obliczu
wszystkie miejskie rozczarowania tracą znaczenie. Kasia angażuje się
obronę okrytych złą sławą zwierząt, sprowadza do pobliskiej wsi owczarki
podhalańskie, mające odstraszać drapieżniki i trzymać je z dala od
ludzkich zagród. W końcu wchodzi w drogę miejscowemu kłusownikowi,
narażając własne życie. W tym samym czasie między nią a Olgierdem rodzi
się uczucie. Nakarmić wilki to powieść, jakiej dotąd w Polsce nie było. W
pisarstwie Marii Nurowskiej pojawił się nowy, intrygujący temat."
Po powieść Marii Nurowskiej sięgnęłam z dwóch powodów: po pierwsze,
spodobało mi się kilka książek tej autorki; po drugie, kanwa fabuły
osadzona jest w bliskich memu sercu Bieszczadach. Jednak zgodnie z
powiedzeniem "Im dalej w las, tym więcej drzew", z każdą przeczytaną
stroną nachodziło mnie więcej wątpliwości.
Jestem osobą, która urodziła się i mieszka w Bieszczadach, która zeszła te góry wzdłuż i wszerz, która pamięta te bardziej "dzikie" Bieszczady z lat 80-tych i 90-tych, i która nie może pogodzić się z przedstawieniem pewnych kwestii w przeczytanej właśnie książce. Przede wszystkim wilki. Nie ukrywam, że dosyć dziwnie czytało mi się o tym, że zwierzęta te pojawiają się na "zawołanie" głównej bohaterki, że je non stop spotyka, mało tego, że zwierzęta ją tolerują. Zabrakło mi również ciekawych, odkrywczych informacji na temat życia wilków, bo przecież główna bohaterka zbierała materiał do pracy doktorskiej, pt.: "migracja wilków w Bieszczadach". Nie wiem, w jaki sposób jej zwięzłe notatki typu: "wilki przyszły", "wilki poszły", "małe bawią się" przybrały kształt pracy. Poza tym nie wiem, w jaki sposób można napisać o migracji (wędrówka mająca na celu zmianę miejsca pobytu) z pozycji miejscówki na gałęziach jednego drzewa? Jak zwykle, jeśli chodzi o wszelkie ruchy ekologiczne, ludność w Bieszczadach została przedstawiona jako ta zła, bo przecież należy się tylko cieszyć, że wilki przychodzą do gospodarstw i zabijają owce, a po lasach chodzą sami kłusownicy, którzy na domiar złego są w zmowie z nadleśnictwami. Ot, całe wyobrażenie o Bieszczadach.
W powieści pojawił się też wątek miłosny, który jednak został bardzo spłycony i pozbawiony emocji.
Książka na pewno rozczaruje osoby, które chciałyby się dowiedzieć czegoś odkrywczego o wilkach. Niemniej jednak można ją przeczytać, traktując ją jako zwyczajne czytadło.
Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 254
ISBN: 9788374148474
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz