Zakończyłam już testowanie Krajanek Winiary. Teraz nadszedł czas na ocenę poszczególnych wersji smakowych. Zacznę od tej, która najmniej przypadła nam do gustu. Krajanka ogórkowa, bo o niej mowa, miała być delicją rozpływającą się w ustach, a niestety stała się gorzkim rozczarowaniem.
Przygotowania zupy zaczęłam od bazy, czyli ugotowania kostki ziemniaczanej. Miękkie ziemniaki odcedziłam i zalałam rosołem, który został mi z niedzielnego obiadu. Do tak przygotowanej bazy dodałam opakowanie krajanki ogórkowej.
Warzywa i zioła zamknięte w torebce miały specyficzny zapach, który ciężko jest mi z czymkolwiek porównać. Na pewno nie pachniały kiszonymi ogórkami. Niestety, zupa również miała wyczuwalny dziwny zapach. Według mnie, propozycja od marki Winiary, nie ma nic wspólnego z domową zupą ogórkową, więcej, nie ma ona nic wspólnego z jakąkolwiek zupą ogórkową. Za smak dostaje ode mnie wielkiego minusa, natomiast nie mam jej niczego do zarzucenia, jeżeli chodzi o doznania wizualne.
Być może komuś odpowiadają takie smaki, ale ja na pewno do tej propozycji już nie wrócę. Jutro wrzucę post z opinią na temat kolejnej wersji smakowej Krajanek Winiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz