piątek, 23 października 2015

Książki, których NIE polecam


Dzisiejszy post poświęcę książkom, których nie polecam. Z tego też względu moja opinia o nich będzie zwięzła. Podkreślam jednak, że jest to moja subiektywna ocena, a to oznacza, że na pewno są osoby, którym książki te przypadły do gustu bądź przypadną do gustu. Nie zamierzam z nimi polemizować, bo jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje.

1. Helen Fielding "Bridget Jones. Szalejąc za facetem"


Na kolejną część przygód sympatycznej Bridget Jones czekałam z niecierpliwością. Niestety, okazało się, że autorka pojechała na popularności dwóch pierwszych tomów. "Szalejąc za facetem" okazał się odgrzewanym, niesmacznym kotletem, a szkoda.

Dorobek 51-letniej Bridget to dwójka małych dzieci i niespodziewane wdowieństwo. Jak to mówią, miłość może przyjść w każdym wieku, każdy człowiek powinien być szczęśliwy. Jednak dla mnie autorka próbowała uszczęśliwić na siłę bohaterkę swojej książki. Niezrozumiały jest dla mnie związek starszej pani, którą niewątpliwie jest Bridget i dwadzieścia lat młodszego mężczyzny. Czytając czułam się, jak podczas oglądania typowo amerykańskiego programu telewizyjnego o związkach, w których facet jest dużo młodszy od swojej wybranki. Próba oswojenia Bridget z komunikatorami społecznościowymi i godziny spędzone na wyczekiwaniu liczby osób śledzących jej profil były dla mnie bardzo naciągane. Zresztą Jones nadal prowadzi swoje zapiski i notuje ile spożyła kalorii i ile czasu spędziła na wykonaniu bądź nie różnych czynności.

Żałuję, że przeczytałam "Szalejąc za facetem", bo nieporadna, aczkolwiek sympatyczna dziewczyna z poprzednich części stała się dla mnie podstarzałym podlotkiem w złym tego słowa znaczeniu.  

2. Diego Galdingo "Pierwsza kawa o poranku"


Ciekawa okładka książki, za którą kryje się bardzo przeciętne wnętrze. Włoski temperament, urokliwe Zatybrze, kawiarnia Tiberi ze swoją barwną klientelą i ona tajemnicza Francuzka - wielbicielka herbaty z różą. Na kolejnych stronach poznajemy poszczególne etapy zakochania: od irytacji przez fascynację, wspólne wyjścia, pierwszy pocałunek, nagły wyjazd ukochanej, smutek, aż po szczęśliwe kolejne spotkanie. Najbardziej podobał mi się dodatek, w którym autor przybliża nam różne rodzaje kaw.

3. Teresa Fortis "Zew pustyni"


Teresa Fortis, obywatelka Szwajcarii, przez pięć lat pracowała dla Saudyjskich Linii Lotniczych. Książka ta zawiera jej wspomnienia z tego okresu.

Od razu napiszę, że lektura rozczarowała mnie. Opis z okładki okazał się być trochę mylący. Osobiście nie dopatrzyłam się zapowiedzianego zmuszania stewardess do prostytucji. Czyżby był to chwyt reklamowy mający zachęcić do sięgnięcia po książkę? Teresa opisuje swoje przeżycia w kolejnych bazach lotniczych, do których zostaje oddelegowana. Najpierw poznajemy zamknięty świat kampusu w Arabii Saudyjskiej, żeby przenieść się do tętniącego życiem Bangkoku i europejskiego Frankfurtu, aż po decyzję Teresy o rezygnacji z tego zawodu. Wydawać by się mogło, że osoba, a zwłaszcza kobieta, która w dorosłym życiu podejmuje pracę w państwie nieprzychylnym płci pięknej, będzie miała wiele do napisania. Jednak w tym przypadku tak nie jest, a szkoda.

Z chęcią przeczytałabym o zetknięciu się kultur, a w szczególności o specyficznych charakterze pracy, którą wykonywała autorka wspomnień. Jak bardzo fascynująca, a zarazem stresująca musi być ciągła kontrola samej siebie? Bo przecież wylatuje się z kraju nietolerancyjnego, aby za kilka godzin wylądować w państwie bardziej cywilizowanym pod względem obyczajów.  

4. Agnieszka Topornicka "Cała zawartość damskiej torebki"



Powieść ta to typowe damskie czytadło, jakich wiele na rynku. Tytuł jest zgubny, bo nijak ma się do treści.

Główną bohaterką jest prawie czterdziestoletnia Agnieszka, osoba, która studiowała i wiele lat mieszkała w Nowym Yorku, do Polski wróciła za ukochanym, obecnie jest dyrektorem w szkole językowej. Jej wieloletni związek z Erykiem, dopowiedzmy jeszcze toksyczny związek, rozpadł się. Do tego, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na drodze Agnieszki pojawia się jej miłość z lat młodzieńczych, niejaki Ksawery Podsiadło.

Historia banalna, styl powieści (dialogów) okropnie męczący. To, co miało być zabawne, odpychało mnie wręcz od czytania. Perypetie miłosne Agnieszki pasują mi bardziej do nastolatki, niż do dojrzałej kobiety. Ksawery, który ma do ukochanej pretensje typu: otworzyła drzwi domofonem, a nie zbiegła do niego z rozwianym włosem, jest odpychający.

Lubię odstresować się przy lekkiej lekturze, jednak książki pokroju "Całej zawartości damskiej torebki" męczą mnie niemiłosiernie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...