Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afryka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afryka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 września 2017

Ilona Maria Hilliges "Gwiazdy nad Afryką"


Opis książki:
"Rok 1906. Amelie, mieszkająca w Afryce Niemka, kończy medycynę w Zurychu, ale trudno jej zrobić karierę w świecie, zdominowanym przez mężczyzn. Decyduje się więc wrócić na „czarny kontynent”, a tam wyrusza z naukową ekspedycją nad jezioro Tanganika. Długa podróż jest iście mordercza, a cel wyprawy inny niż przypuszcza… Historia odważnej kobiety, która wbrew konwenansom robi to, co uważa za słuszne."

Mamy rok 1906. W świecie wciąż dominuje patriarchat, ale pojawiają się emancypantki, kobiety-pionierki, które przecierają szlak dla płci pięknej przyszłych pokoleń. Ich życie to nieustająca walka z mężczyznami: w domu, szkole, na uniwersytetach, w pracy i towarzystwie. Niejednokrotnie wyśmiewane i lekceważone nie ustępują w tej nierównej walce płci.
Historię takiej kobiety opisuje Ilona Maria Hilliges w powieści "Gwiazdy nad Afryką". Młoda kobieta, absolwentka medycyny po latach prób zdobycia uznania i miejsca w świecie lekarzy berlińskich wraca do Afryki. Wraca, bo tam po śmierci matki wychowywała się w adopcyjnej rodzinie. Wraca, bo kontynent ten jest bliski jej sercu. Niespodziewanie dostaje propozycję udziału w ekspedycji naukowej mającej na celu badanie działania nowego leku na śpiączkę afrykańską. Pomimo wielu dylematów moralnych dołącza do wyprawy, bo zdaje sobie sprawę, że jest to propozycja, którą ponownie raczej nie dostanie. Jej wielkim atutem jest również to, że zna Afrykę i wie, jakie niebezpieczeństwa mogą czyhać na karawanę.
W powieści został poruszony też ważny problem kolonizatorów niemieckich, dla których Afryka to źródło dostarczające bogactw, a rdzenni mieszkańcy to tania siła robocza. Okazuje się, że dla niektórych lekarzy leczenie ludzi to nie misja sama w sobie, ale chęć szybkiego postawienia na nogi nieludzko wyzyskiwanych przyszłych robotników. Dlatego biali "swoją opieką otaczają" tylko wybranych mężczyzn. W szpitalu nie ma miejsca dla kobiet i dzieci.
Dużo miejsca w swojej powieści autorka poświęca wierzeniom lokalnym, uzdrowicielom oraz przyrodzie afrykańskiej. Przyrodzie, która z jednej strony zachwyca, a z drugiej wymusza respekt. Przyrodzie, która pokazuje, że my ludzie jesteśmy tylko gośćmi w jej włościach i to od niej oraz od naszego zachowania zależy to, w jaki sposób nas przyjmie.  

Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 496
ISBN: 978-83-247-2109-2

czwartek, 19 marca 2015

Gunilla Fagerholm "Niebieskie oczy, czarny ląd"



Z okładki: 
"Szukając raju, możesz trafić do prawdziwego piekła!
Przeprowadzka z zimnej Szwecji do skąpanej w słońcu Kenii była marzeniem Gunilli i jej męża. Sprzedali wszystko, rzucili świetnie prosperującą firmę i wyjechali do Afryki. Farma, własny hotel, egzotyka, wydawało się, że budują raj na Ziemi! Niestety, rzeczywistość szybko przerodziła się w prawdziwe piekło: przemoc, bieda, choroby i korupcja... Czy tytułowi niebieskoocy sprostali wyzwaniom, jakie postawił przed nimi czarny ląd?"

Opowiem Wam dzisiaj o książce, która bardzo mnie rozczarowała i której nie polecam. Sięgnęłam po nią, jak to zazwyczaj bywa, zachęcona opisem, jednak zachwyt mój szybko się ulotnił.

Autorka, a jednocześnie narratorka wraz z mężem postanawiają zamknąć swoje dotychczasowe życie w Szwecji i rozpocząć nowe w Kenii. Pełni dobrych intencji dopełniają formalności i zaczynają budować swój dom na Czarnym Lądzie. Niestety, mentalność europejska jest całkowicie odmienna od afrykańskiej. Okazuje się, że wszechobecna jest korupcja, że nikomu nie można ufać. Pomimo tego, że budują hotel, dają pracę ludziom, pokazują im, jak usprawnić wykonywanie niektórych czynności, pomagają w zbiórkach pieniędzy, realizują wiele ciekawych projektów, nie są mile widzianymi sąsiadami. Okradają ich pracownicy, a z upływem lat czują się coraz bardziej zagrożeni. W końcu zmuszeni są opuścić Afrykę i ponownie zacząć życie w Europie.

Gunilla spisując swoje wspomnienia wielokrotnie się powtarza. W kółko czytamy o tym, co jedli, kto spędzał noc w hotelu i co dla niego ugotowali. Często podkreśla też, że razem z mężem byli łatwowierni i notorycznie dawali się okradać pracownikom. Czytając książkę miałam wrażenie, że autorka ma za złe tubylcom to, że nie postępują jak Europejczycy. Zapomina chyba przy tym, że to ona z mężem przyjechała do Afryki i że to ona zamieszkała na obcym kontynencie. Ponadto małżeństwo ciągle coś planuje, a rzeczywistość te plany krzyżuje. W powieści w magiczny sposób — na zasadzie "ni z gruszki, ni z pietruszki" — pojawiają się i znikają nowe postacie. W fabule panuje chaos, a styl pisarski równa się zeru.

W książce brakuje mi egzotycznego klimatu. Szczerze powiedziawszy, sięgając po "Niebieskie oczy, czarny ląd" miałam ochotę przenieść się w ten odległy zakątek ziemi. Chciałam poczuć zapach lasu tropikalnego, zobaczyć faunę i florę, spocić się w porze suchej i ochłodzić w deszczowej. Jednak nie było mi to dane, a szkoda.

Podsumowując, mogę napisać, że doświadczenie z kilku lat spędzonych w Afryce mogło zaowocować wspaniałą opowieścią, od której nie można byłoby się oderwać. Szkoda tylko, że nie zostało ono w ciekawy sposób przelane na papier. 

Ja tę książkę zmęczyłam i na pewno nie polecam jej osobom, które chciałyby poczuć i zobaczyć oczyma wyobraźni Afrykę, bo mocno się rozczarują. 

Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy    
Liczba stron: 384
Format: 14,3 x 20,5 cm
ISBN: 978-83-61171-37-9
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...